Największe holenderskie miasta znów czeka paraliż?

Karambol i ogromne korki w Utrechcie

W marcu informowaliśmy o poważnych utrudnieniach komunikacyjnych w związku z 66 minutowym protestem. Proponowany na 28 maja strajk ma zaś być o wiele bardziej dotkliwy w skutkach.

Związki zawodowe ogłaszają, iż zamierzają zorganizować wielki strajk transportu publicznego w trzech największych miastach Holandii: Amsterdamie, Rotterdamie i Hadze. Związkowcy chcą, by akcja protestacyjna potrwała przez cały dzień, we wtorek 28 maja. Związkowcy wzywają również pracowników z innych branży do podjęcia solidarnej akcji strajkowej dzień później. W dniu akcji emerytalnej.

66 minut

Jeśli poszczególne, zakładowe komitety strajkowe wyrażą zgodę i chęć wzięcia udziału w strajku, we wspomnianych trzech miastach można spodziewać się prawdziwego paraliży komunikacyjnego. Przedsmak tym wydarzeniom dał zaledwie 66-minutowy przestój kolejek podmiejskich i autobusów. Wydarzenia te mające miejsce 18 marca doprowadziły do tego, iż, tysiące ludzi spóźniło się do pracy lub jechało do niej w gigantycznych korkach, korzystając ze swoich prywatnych samochodów.

Jeśli planowana na koniec maja akcja dojdzie do skutku w formie obecnie proponowanej, to komunikacja nie stanie na godzinę, ale na cały dzień. To zaś oznacza, że jeśli ludzie nie przesiądą się na rower lub do własnego auta, nie dotrą ani do pracy, ani do szkoły czy sklepu. Ponadto tak duży zastój komunikacyjny w trzech węzłach kolejowych i drogowych sprawi, że strajk ten obije się również nie tylko na okoliczne przedmieścia, ale i na miejscowości, które często znajdują się kilkadziesiąt kilometrów dalej.

Wiele wskazuje na to, że pod koniec maja największe miasta Holandii ogarnie komunikacyjny chaos.

Strajki

Strajki w ostatnim czasie w Holandii stają się codziennością. Oprócz wspomnianej już komunikacji miejskiej protestowali też przedstawiciele sektora budowlanego i metalowego. W protestach uczestniczyli nawet funkcjonariusze policji, którzy podróżowali po autostradzie z prędkością 66 km/h.

Powodem strajków są plany obecnej koalicji rządzącej dotyczące wieku emerytalnego. Posłowie chcą bowiem by z racji na wydłużającą się średnią życia, Holendrzy przechodzili później na emerytury. Chodzi bowiem o to, że jeśli system pozostanie bez zmian, może powstać potężna dziura budżetowa, w której składki pracujących nie będą w stanie pokryć wydatków na świadczenia dla emerytów.

Przeciw takiemu rozwiązaniu oponują praktyczne wszystkie branże. Związki zawodowe pokazują zaś dziesiątki przykładów, w których zwiększenie wieku emerytalnego może być groźne dla pracownika, jak i jego otoczenia. Władza pozostaje jednak obecnie głucha na te uwagi. Dlatego pracownikom pozostają strajki.