Nadzieja umiera ostatnia, a marynarze z Urk są wyjątkowo twardzi

Głowa w sieci, czyli smutny finał poszukiwań zaginionego

24 października zaginął holenderki kuter, na którym pracowali marynarze z Urk. Jednostki nie udało się odnaleźć przez trzy tygodnie. Załoga również nie dawała oznak życia. Wielu podejrzewało więc, iż ludzie ci nigdy nie powrócą z morza. W miniony piątek jednak statek oraz całych i zdrowych rybaków udało się znaleźć u wybrzeży Afryki.

Droga do Afryki

Historia ta jest dość nieprawdopodobna, ale nie aż tak, by kuter zaginął na Morzu Północnym i odnalazł się na Atlantyku przy afrykańskim wybrzeżu. Statek rybacki został bowiem sprzedany. Jednostka jeszcze z holenderską załogą miała ruszyć w podróż z Niderlandów do Kongo. Tam stek miała odebrać jedna ze wspólnot kościelnych.
Początkowo wszystko szło gładko. Szybko jednak zaczęły się problemy. W pewnym momencie 68-letni kapitan zachorował i musiał zejść na ląd w Gambii. Kuter ruszył więc w dalszą drogę z dwoma rybakami.

 

Zniknął z radarów

24 października kuter ze swoją dwuosobową załogą zniknął z radarów. Ostatnia znana pozycja jednostki znajdowała się pod Nigerią, około 3000 kilometrów od Gambii. Kilka dni później, 5 listopada, kuter wysłał ostatni alarmowy sygnał o niebezpieczeństwie. Później wszelki ślad po jednostce zaginął. Wyglądało na to, że statek zatonął.

 

Poszukiwania

Kapitan, który zszedł na ląd, zorganizował poszukiwania jednostki. Kutra szukano z wody i powietrza. Nikt nic nie wypatrzył, 20-metrowej łodzi na bezkresie oceanu. Nikt też nie znalazł tratw ratowniczych czy śmieci, które mogłyby się unosić na wodzie po zatonięciu. Pojawiło się więc podejrzenie, iż kuter musiał zatonąć bardzo szybko, tak iż marynarze nie zdążyli zrzucić tratw. Być może obrócił się stępką do góry i poszedł na dno.

Nigeria

Gdy wielu ludzi już modliło się za duszę zmarłych, kuter nagle odnalazł się w ostatni czwartek u wybrzeży Nigerii. Nie udało się jednak skontaktować z jego załogą. Nie wiadomo więc było, czy nie jest to jednostka widmo. Na szczęście już w piątek ratownicy nawiązali łączność i okazało się, że dwójka na pokładzie ma się dobrze. Następnie jednostka, w eskorcie nigeryjskiej marynarki wojennej, dotarła do portu.

 

Co się stało?

Co się stało, iż kuter nagle zniknął z radarów, a później całkowicie zamilkł? Co wydarzyło się na pokładzie? Wszystko to jest obecnie badane. Trzeba bowiem ustalić, czy doszło do awarii, błędu ludzkiego, czy był to po prostu splot pechowych wydarzeń. Najważniejsze jednak, iż marynarze żyją i nic już im nie grozi.

 

 

Źródło:  Nu.nl