Muzułmanie pod szczególną ochroną w Holandii

Od poniedziałku prawie wszystkie meczety w Holandii otrzymają dodatkową ochronę policyjną. To efekt rozpoczynającego się Ramadanu. Świętego miesiąca dla muzułmanów.

Islamskie twierdze

Od poniedziałku wiele muzułmańskich świątyń przypomina małe twierdze. Dziesiątki kamer wokół budynków. Uzbrojeni policjanci patrolujący okolice meczetów, czy też własne siły ochrony zwerbowane przez lokalnych duchownych. Wszystko to nie jest spowodowane przyjazdem jakiegoś ważnego imama, ale Ramadanem, świętym miesiącem w Islamie, okresem postu i modlitwy.

 

Dmuchać na zimne

Zwiększone środki bezpieczeństwa mają służyć ochronie modlących się w świątyniach wiernych. Chociaż przywódcy duchowni w Holandii stanowczo zaprzeczają, aby mieli jakiekolwiek informacje o planowanych zamachach, to jednak wolą „dmuchać za zimne”. Muzułmanie obawiają się nie tylko ataków terrorystycznych, zagrażających ich zdrowiu i życiu, ale również zwykłych prowokacji, takich jak np. świńska krew na podłodze w meczecie, plastry boczku na klamkach i dywanach. Islamiści chcą uniknąć również zaczepek prawicowych organizacji i protestów w rejonie świątyń. Dlatego też, przed tym wszystkim, ma ich chronić nie tylko monitoring i alarmy, ale też zwiększone siły policyjne, które będą zabezpieczać obszar wokół świątyń.

 

Muzułmanie boją się o swoje życie podczas ramadanu.

 

Ataki na muzułmanów

Wydawać by się mogło, iż wypowiedzi muzułmanów bojących się terroryzmu na podłożu religijnym zakrawają o ironię, jednak takie wydarzenia mają ostatnio miejsce. Najlepszym przykładem są zamachy w Christchurch, gdzie prawicowy ekstremista zabił 50 modlących się w świątyni ludzi. Sytuacja ta miała miejsce w Nowej Zelandii, lecz również na terenie Niderlandów możemy spotkać się z przejawami agresji. W kwietniu dwóch mieszkańców Waddinxveen dotkliwie pobiło opiekuna lokalnego meczetu. Pod koniec 2018 roku nieznani sprawcy w Drachten podpalili islamską świątynię. Podobne zdarzenie miało również miejsce, w ubiegłym roku, w Enschede. Celem skrajnej prawicy stał się również meczet as-Sunnah w Hadze. Tam doszło jednak do pewnej formy groteski i manifestu światopoglądowego. Ruch antyislamski Pegida umieścił w świątyni dwie lalki i satyryczny tekst na temat proroka Mahometa. Wywołało to ogromne wzburzenie u tamtejszych wyznawców, obyło się jednak bez przemocy czy strat materialnych.