Muszę jechać bo mam rybę
Praca policjanta z drogówki pełna jest przezabawnych anegdot o zatrzymanych kierowcach, którzy wymyślali najbardziej niezwykłe historie, by tylko się wyłgać od mandatu. Najśmieszniej jest jednak wtedy, gdy szaleńcze tłumaczenia okazują się prawdą.
W sobotę, późnym wieczorem patrol policji z Vlissingen na półwyspie Walcheren zobaczył rowerzystę, który pędził ciemnymi uliczkami na złamanie karku. Kolarz nie przekraczał dozwolonej szybkości, ale miał za nic światła drogowe. Mężczyzna z narażeniem życia przejeżdżał przez skrzyżowania na czerwonym, nawet nie zwalniając.
Policjanci, widząc tę potencjalnie niebezpieczną sytuację, postanowili interweniować. Radiowóz bez najmniejszych problemów dogonił cyklistę, który nie próbował uciekać przed policją. Funkcjonariusze wyszli więc z pojazdu i postanowili rozmówić się z rowerzystą.
Dlaczego?
Niektórzy mówią, iż nic ich już w życiu nie dziwi. Policjanci nie znają jednak tego powiedzenia. Praca w służbach mundurowych niesie za sobą tyle nowości, iż człowiek przechodząc na emeryturę, może spotkać się z rzeczami, które wprawiają go w zdumienie. Tak też było i tym razem.
Podczas standardowego zatrzymania padło standardowe pytanie „dlaczego Pan zachowywał się w taki sposób”. W tym momencie mundurowi często liczą, iż usłyszą od „ofiary” kontroli stek bzdur, mających tylko na celu unikniecie kary, a który wzbudzi na twarzy policjantów uśmiech politowania. Tak było i w tym przypadku. Oficerowie nie mylili się. Kolarz powiedział funkcjonariuszom: „Mam rybę w torbie i dlatego nie mogłem zahamować”.
Ryba
Policjanci byli w delikatnym szoku. Słyszeli już bowiem różne wytłumaczenia, ale to wydawało się wręcz idiotycznie bezsensowne. Chora matka, spóźnienie na randkę, czy ulubiony serial, to jest jeszcze logiczne, ale ryba w bagażu? Oficerowie powoli zaczynali już myśleć, iż zatrzymany zaczyna z nich sobie drwić.
Torba
Funkcjonariusze postanowili więc przyjrzeć się torbie, z którą jechał rowerzysta. Otwarli ją i stanęli jak wryci. Mężczyzna ich nie okłamywał. Kolarz miał w bagażu duży plastikowy baniak, w którym pływała nie jakaś tam ryba, a mały rekin.
Mężczyzna wyjaśnił, że ze względu na dobro ryby śpieszy się, by jak najszybciej umieścić zwierzę w specjalnie przygotowanym akwarium.
Eskorta
Zaskoczeni całą sytuacją policjanci postanowili zachować fason i eskortowali mężczyznę tak, by mógł szybko, ale i bezpiecznie dotrzeć ze swoim ładunkiem do domu. Gdy zaś młody rekin, z gatunku Ariopsis Seemanni, już bezpiecznie pływał w akwarium, funkcjonariusze dowiedzieli się, że zatrzymany przez nich człowiek jest zapalonym akwarystą. Mężczyzna ten dbając o dobro zwierzęcia, postanowił przejąć rekina od osoby, która nie potrafiła się nim dobrze zająć i trzymała go w zbyt małym akwarium.
Policjanci, żegnając się, podziękowali za obywatelską postawą odnośnie zwierząt i… ukarali rowerzystę mandatem, za jazdę na czerwonym. Bo okoliczności okolicznościami, ale prawo musi być przestrzegane.