Miły, kochający „dziadek” okazał się przestępcą seksualnym
Miał być podporą, wsparciem dla samotnej matki i jej małej córeczki. Okazało się jednak, iż przemiły dziadek był potworem, który kilkukrotnie molestował 10-letnią dziewczynkę. Czemu to robił? Z ciekawości.
Pozory mylą
Pierwsze wrażenie może mylić. Tak też było na sali sądowej, gdy przed wymiarem sprawiedliwości stanął 79-letni mężczyzna. Starszy jegomość wsparty o chodzik, do którego była przypięta butla z tlenem, nie wyglądał na człowieka, który mógłby zrobić cokolwiek złego. Patrząc na niego, wydawałoby się bardziej, iż to on potrzebuje pomocy. Pozory jednak mogą mylić.
"Dziadek"
Cała sytuacja zaczęła się 10 lat temu. Wtedy to 69-latek zaprzyjaźnił się z samotną matką i jej 10-letnią córką. Emeryt pomagał kobiecie w codziennych obowiązkach. Zajmował się kwestiami administracyjnymi, rachunkami, czy innymi drobiazgami w codziennym życiu, które nie wymagały może zbyt dużej tężyzny fizycznej, ale były dość czasochłonne. Z czasem oskarżony coraz bardziej stawał się członkiem ten małej komórki rodzinnej. Wszystko zgodnie z zasadą, iż samotny starszy pan, pomagając innym, sam czuje się potrzebny, a matka z młodą córką mają nieocenioną pomoc w domu. W pewnym momencie doszło do sytuacji, w której obcy człowiek zdobył takie zaufanie, iż stał się prawie dziadkiem i nierzadko nocował w domu kobiety.
Dziecięcy koszmar
Dekadę później okazuje się, iż „dziadziuś” nie był wcale taki kochany. Obecnie 20-letnia młoda kobieta mówi matce, iż była molestowana przez mężczyznę i idzie na terapię, by pozbyć się traumy z dzieciństwa. Sprawa trafia zaś do prokuratury, a następnie do sądu.
Proces
Przed sądem emeryt wraz ze swoim obrońcą zapoznaje się z raportem, jaki przedstawiła prokuratura na podstawie zeznań 20-latki i spostrzeżeń psychologa. Ta konfrontacja powoduje u mężczyzny przypływ szczerości. 79-latek wyznaje, iż kiedyś złapał 10-latkę za piersi, gdy siedzieli na kanapie. Jak mówi, był ciekawy czy w tym wieku one jej już rosną. Oskarżony wskazuje, iż nie doszło do niczego więcej. Fakt kiedyś próbował rozłożyć jej nogi, ale gdy uświadomił sobie co robi, sam był w szoku i momentalnie przestał. Jak powiedział przed sądem, bardzo żałuje tego, co zrobił. Dopiero teraz po latach zdał sobie sprawę, jak wielki wpływ na życie dziecka mogły wywrzeć jego czyny.
Zeznania
To, co zrobił "miły dziadek" bardzo dosadnie przedstawiła 20-latka. Dziewczyna opowiadała, jak czuła się bezsilna, jak nie potrafiła się obronić przed oprawcą. Jak straciła zaufanie do mężczyzn. Boi się ich. Czuje, jak każdy z nich traktuje ją tylko jako obiekt seksualny. Kończąc swój wywód, zwraca się ad persona do oskarżonego, mówiąc mu prosto w oczy, by wziął odpowiedzialność za to, co jej zrobił.
Wyrok
W mowie końcowej prokurator zażądał dla Gerardusa O. kary w wymiarze ośmiu miesięcy więzienia, z czego połowa miałaby być w zawieszeniu. Obrona uważa, iż ze względu na wiek i stan zdrowia oskarżonego ten nie może być poddany tego typu sankcjom. Jaka będzie decyzja sądu? Wyrok za dwa tygodnie.