Ludzie tratują się w Leidschendam

Otwarcie 50 sklepu Media Markt w Holandii miało, oprócz świątecznej atmosfery, bardzo ponury ludzki charakter. Kilka osób zostało rannych z powodu zakupowej gorączki jaka dopadła tamtejszych „łowców okazji”.

Media Markt

Media Markt to jedna z najpopularniejszych sieci z małym i dużym AGD w Holandii. Jak to zwykle bywa, otwarcie nowego sklepu tego typu wiąże się z licznymi zniżkami i promocjami. Organizowany jest specjalny event, czasem uświetniany występami gwiazd czy specjalnymi pokazami, konkursami. Wszystko po to, by pokazać się z jak najlepszej strony, przyciągnąć tłumy i zachęcić je do pozostawienia wypłaty w kasie sklepu.

Tak też było i w Leidschendam. Tam jednak okazja była podwójna, ponieważ jest to 50 sklep sieci w kraju. Z tej więc okazji 100 pierwszych klientów miało otrzymać darmowe słuchawki douszne w technologii bluetooth o wartości 115 euro.

Zaczynają się problemy

Właściciel sklepu ustalił, iż otwarcie będzie mieć miejsce o godzinie 9:30, w czwartek. Obsługa, pomimo tego, że event odbywał się w środku tygodnia, była przygotowana na duży ruch. Nikt jednak nie sądził, że pojawi się aż tylu ludzi. Okazało się jednak, że wizja darmowych słuchawek zadziałała jak przysłowiowy lep na muchy. Od wczesnych godzin porannych tłum przed drzwiami gęstniał. Pierwsi klienci ustawili się już przed wejściem o godzinie 4:30. Od tego czasu co chwilę przybywali nowi. Sytuacja zaczęła powoli przerażać obsługę sklepu. W końcu po konsultacjach z policją, która była już w supermarkecie zabezpieczając otwarcie, zdecydowano, iż drzwi zwolnią się pół godziny wcześniej.

Cała naprzód

Gdy bramy otwarły się o godzinie 9:00, pół tysiąca ludzi w pełnym biegu wpadło do sklepu. Napór był tak duży, że klienci staranowali i zniszczyli barierki kierujące do wejścia i bramki chroniące przed wynoszeniem nieopłaconych towarów ze sklepu.

Nie obyło się również bez „strat w ludziach”. Pracownicy medyczni zabezpieczający otwarcie musieli mierzyć się z licznymi siniakami i zadrapaniami, jakie wyrządzali sobie w momencie wdarcia do sklepu klienci. Trzy osoby trafiły zaś do szpitala. Hospitalizacji wymagali przede wszystkim ludzie stojący najbliżej wejścia. Byli oni tak mocno dociskani z tyłu, że pojawiły się u nich duszności i problemy z oddychaniem.

„Gorąca sytuacja” trwała, aż do godziny 10:30. Wtedy to tłum łagodnie zelżał, policja dalej jednak zabezpieczała sklep, chroniąc klientów przed samymi sobą, a właścicieli przed tymi, którzy wykorzystując chaos, chcieli wynieść towar bez płacenia.