Polscy pracownicy wzywają burmistrza Ter Aar do interwencji

Pracownicy migrujący, w głównej mierze Polacy mają już dość tragicznych warunków życia w na Oostkanaalweg, w Ter Aar. Przy wsparciu związku zawodowego FNV wzywają burmistrza do podjęcia natychmiastowych kroków w ich sprawie.

Smród to codzienność

Osiedle domków na Oostkanaalweg wygląda dobrze tylko z zewnątrz. 57 bungalow prezentuje się całkiem schludnie. Budynki ustawione jeden obok drugiego, przywołują na myśl typowy ośrodek wakacyjny o co najmniej średnim standardzie. To jednak tylko i wyłącznie pozory. Rzeczywistość wygląda niestety zgoła inaczej. Mieszkający w budynkach Polacy i Słowacy muszą na co dzień mierzyć się z pleśnią, smrodem, wilgocią, brakiem miejsca na rzeczy i odcięciem od takich podstawowych sprzętów AGD jak np. pralka czy telewizor. Gdyby tego było mało, po ośrodku mają biegać szczury, a prywatność pomiędzy domkami mają wyznaczać płoty zrobione ze sznurków. W środku zresztą nie jest o wiele lepiej. Z racji przeludnienia bungalow nie oferuje nawet odrobiny prywatności.

Z taką codziennością musi zmagać się ponad 200 zakwaterowanych tam pracowników tymczasowych. Ludzie ci pomimo ciężkich warunków mieszkaniowych zobowiązani są płacić prawie 400 euro czynszu miesięcznie.

 

Dwa sorty mieszkańców

Mieszkańców ośrodka boli nie tylko jakość życia. Wskazują również na pewną przymusową solidarność. Jakiś czas temu właściciel wyremontował parę domków. Niemniej jednak ludzie mieszkający w „wyższym” (ale nadal niezadowalającym) standardzie, płacą dokładnie tyle samo co ci zakwaterowani w budynkach, które może nie grożą zawaleniem, ale budzą poważne obawy przed nadchodzącą zimą. Problemem ma być nawet samo ogrzewanie. To ma się bowiem „resetować” i wyłączać każdej nocy, co w połączeniu z cienkimi ścianami domków powoduje, iż jest w nich bardzo zimno.

 

Delegacja

Problemy lokalowe sprawiły, że grupa 35 mieszkańców wraz, z pomagającymi im przedstawicielami związku zawodowego FNV, udała się z delegacją do ratusza. Cel był jeden. Przedstawić władzom problemy i domagać się pomocy i zmian, mających pozwolić na godne życie, a nie tylko egzystencję.

W grupie przybyłych do ratusza był również wiceprezes związku FNV Kitty Jong. Wręczył on burmistrzowi czarną książkę zaniedbań i problemów trapiących pracowników tymczasowych. Udział związku zawodowego w tej całej sprawie jest poniekąd pokłosiem słów, jakie jakiś czas temu wygłosił minister spraw społecznych i zatrudnienia Wouter Koolmees. Powiedział on publicznie, że mieszkania dla pracowników to tylko i wyłącznie sprawa gmin, tym samym odcinając rząd w Hadze od problemów z tym związanych. Związki zawodowe są jednak przeciwne temu spostrzeżeniu, uważając, że władza nie może umywać rąk od ludzkiej nędzy i poniżenia.

 

Reakcja

Burmistrz obiecał, że przyjrzy się tej sprawie w najbliższym czasie i porozmawia z właścicielem kompleksu i agencjami zatrudnienia wysyłającymi tam ludzi. Być może jest to bowiem wina przeludnienia leżąca po stronie pośredników. Zdaniem lokalnych władz, przynajmniej z zewnątrz, domki te nie wyglądają bowiem źle. Samorządowcy nie ukrywają jednak, iż takie pobieżne spojrzenie nie daje możliwości dostrzeżenia wielu rzeczy. Dlatego też w najbliższym czasie, w ośrodku mogą pojawić się kontrole. Jeśli okaże się, że warunki faktycznie nie spełniają norm, agencje pracy będą musiały szukać nowego domu dla swoich pracowników.