Kto nie gra ten nie je. Promes pozostawiony przez Rosjan na lodzie

Kto nie gra ten nie je. Promes pozostawiony przez Rosjan na lodzie

Wracamy do sprawy byłego reprezentanta Holandii. Quincy Promes powinien trafić do celi za przemyt narkotyków i napaść z nożem w ręku na krewnego. Mężczyzna jednak uciekł do Rosji. Tam stał się zawodnikiem Spartaka Moskwa. Miał mieć rosyjskie obywatelstwo i śmiać się niderlandzkiej prokuraturze w twarz. Niestety nie wyszło. Gdy jego sytuacja zaczęła się sypać, Holender przekonał się o rosyjskiej mentalności, która kazała zostawić go na lodzie.

Kto nie gra, ten nie je

Quincy Promes będąc w Rosji, był poza zasięgiem niderlandzkiej prokuratury, podczas jednak wyjazdu treningowego do Zjednoczonych Emiratów Arabskich narozrabiał tam tak bardzo, iż trafił do tamtejszego aresztu i Holandia wystąpiła o deportację. Początkowo rosyjski klub stwierdził, iż stoi za swoim zawodnikiem murem. Szybko jednak zmienił on zdanie. Siedzący w bliskowschodniej celi piłkarz nagle został bez pieniędzy. Spartak po prostu przestał mu płacić. Kto bowiem nie gra, ten nie je.

 

Bez sentymentów

Przypomnijmy Holender z „rosyjskim sercem”, mega gwiazda z Moskwy, został skazany na sześć lat więzienia za przemyt 1,3 tony kokainy. Przez brak jednak umowy ekstradycyjnej wiódł dostanie życie w Rosji. Teraz jednak nie dość, iż apartament w tym państwie zmienił na cele, to został bez pieniędzy.
"Klub ma ewidentnie prawo chronić swoje interesy finansowe również w obecnej sytuacji z Promesem. Zaprzestanie przekazywania mu wynagrodzenia, biorąc pod uwagę długą nieobecność na treningach i ważnych meczach z winy sportowca, jest jednym ze środków samoobrony. Ponadto z uwagi na jego aresztowanie, narusza on w ten sposób obowiązki pracownicze" - powiedział w rozmowie ze sport-express.ru prawnik klubu Igor Buszmanow, cytowany przez sport.pl.

Co dalej?

Co więc dalej z zawodnikiem? Na chwilę obecną nie musi martwić się, iż nie starczy mu na chleb. W celi ma bowiem zagwarantowane posiłki. Nieco gorzej z całą resztą. Wystawne mieszkanie w Moskwie kosztuje, rachunki płacić trzeba, a pieniędzy nie ma i być może długo mieć nie będzie. Wszystko dlatego, iż odcięcie się Spartaka od byłego reprezentanta Holandii wskazuje, iż klub mógł postawić na zawodniku krzyżyk. Nie będzie więc oponować przed ekstradycją do Holandii tak bardzo, jak początkowo wskazywał. Jeśli tak się stanie, no cóż, wtedy Promes znów nie będzie musiał się przejmować rachunkami, bo przez kilka lat będzie miał zagwarantowany wikt i opierunek. Poziom apartamentu jednak znacznie się zmniejszy. Za to pojawi się ochrona i kraty w oknach.

 

Źródło:  Sport.pl