Ograniczenie prędkości do 30km/h i marchewka zamiast kija

Ograniczenie prędkości do 30km/h i marchewka zamiast kija

Jakiś czas temu pisaliśmy o tym, iż tegoroczny taryfikator mandatów ma tak wysokie grzywny, iż nie spodobał się on nawet holenderskiej prokuraturze. Wysokie kary mają odstraszać od popełniania wykroczeń. W Amsterdamie postanowiono jednak, zamiast "kija" użyć "marchewki" i nagradzać kierowców przestrzegających ograniczenia prędkości, pozwalając im czuć, iż biorą udział w działaniach dążących do szczytnego celu. O co chodzi?  O „słup oszczędnościowy”.

Pomysł z Meeuwenlaan w Amsterdamie to nowość na holenderskich ulicach. Na drodze tej obowiązuje ograniczenie prędkości do 30 kilometrów na godzinę. By kierowcy przestrzegali tego limitu  postawiony jest tam radar mierzący prędkość. Urządzenie to jednak nie jest „kijem” robiącym zdjęcia pojazdom, które złamią przepisy. Twórcy mówią tu o „słupie oszczędnościowym”, który ma zachęcać do jazdy zgodnej z wartością na znaku, przekazując pieniądze.

 

Szczytny cel

Idea jest prosta. Każdy, kto przejedzie obok takiego słupa z dopuszczalną przepisami prędkością, lub mniejszą sprawia, iż na konto organizacji charytatywnej wpłacane jest 5 centów. Kierowca może więc zrobić coś dobrego, przyczynić się do pomocy innym nie robiąc praktycznie nic. Wystarczy, że uszanuje ograniczenie prędkości. Pieniądze wykłada oczywiście sponsor — miasto. Nikt więc nie traci, a potrzebujący mogą zyskać. Pomysłodawcy odwołują się tu więc do poczucia więzi społecznej i chęci pomagania Amsterdamczyków.

To działa

Czy ta „marchewka” zamiast „kija” przyniosła skutek? Słup został zamontowany na Meeuwenlaan w lutym. W ubiegły piątek uzbierał on całą założoną kwotę w wysokości 10 tysięcy euro. Suma ta zostanie przekazana na rzecz Helen's Free Food Market. Fundacja ta od 5 lat walczy z marnowaniem żywności w stolicy. Zbiera ona produkty, którym kończy się data ważności i przekazuje je ubogim, samotnym w Amsterdamie. Decyzję o wsparciu akurat tej organizacji, jeszcze przed startem zbiórki, podjęło jury, na które składali się pomysłodawcy projektu i lokalni mieszkańcy,

 

Co dalej

Zebranie tak dużej kwoty w tak krótkim czasie oznacza tylko jedno. „Marchewka” działa. „Kij” nie musi być potrzebny. Ludzie, którzy mają możliwość pomóc komuś bez wysiłku, zrobią to. Czy więc już niedługo zamiast fotoradarów w stolicy pojawią się „słupy oszczędnościowe” i miasto, zamiast zarabiać na przekraczających prędkość, będzie przekazywać pieniądze organizacjom pożytku publicznego, za każdego wzorowo jadącego kierowcę? Tego nie wiadomo. Obecnie projekt został zakończony i trwa ocena jego skutków. To zajmie trochę czasu. Jeśli okaże się, iż sprzęt taki jest równie skuteczny co fotoradary, czy policyjne kontrole, być może pojawi się go więcej na ulicach.

 

Źródło:  Nu.nl