Komplikacje na Gran Canarii
Wracamy do sprawy testowych wakacji, o których pisaliśmy kilkanaście dni temu. TUI wraz z Holenderskim rządem zdecydowało się wysłać grupę 189 „królików doświadczalnych” na Gran Canarii. Ludzie ci mieli spędzić tam wakacje, by potwierdzić, iż tego typu wyjazdy w dobie pandemii są bezpiecznie. Niestety sytuacja nie prezentuje się najlepiej.
W sobotę wieczorem do Holandii odleciało nie 189 osób, a jedynie 183. Co stało się z pozostałą szóstką? Okazuje się, iż w ich przypadku testy na obecność COVID-19 przed wylotem dały wynik pozytywny. Grupka ta musi więc zostać na miejscu, w izolacji. W najbliższym czasie ludzie ci mają zostać poddani kolejnemu badaniu, które potwierdzi lub obali wcześniejszy wynik. Jak zapewnia organizator wyjazdu, mimo iż sytuacja jest napięta, to wszyscy potencjalnie zakażeni czują się dobrze.
Eksperyment się udał?
Wyjazd pod bacznym okiem rządu i służb epidemiologicznych organizowała wspomniana wyżej firma TUI oraz Corendon. Obie firmy pomimo sześciu potencjalnie zakażonych mówią, iż turnus ten okazał się sukcesem. Miał on pokazać, że nawet w dobie pandemii można zorganizować wczasy w bezpieczny sposób, minimalizując ewentualne ryzyko zakażenia. Biurom podróży nie chodzi tu jednak o to, iż zakaziło się „tylko” sześć osób, bo to, jeśli okaże się prawdą, będzie złą wróżbą, ale o to, iż turyści dostosowali się do nakazanych zasad i obostrzeń, jakie na nich nałożono. To zaś ma pokazywać, iż wczasowicze są na tyle karni, iż władza może im zaufać.
Grecja
Podobna sytuacja dotycząca potencjalnie zakażonych miała miejsce podczas pierwszego testowego turnusu w Grecji. Tam jednak kolejne badania wykazały, iż pierwsze testy dały wynik fałszywie dodatni. Wielu liczy, iż na Gran Canarii będzie podobnie. Niestety są ku temu mniejsze szanse niż u podnóża Olimpu. Wszystko dlatego, iż opisywany tu wyjazd rządził się nieco innymi regułami. Gościom pozwolono opuścić hotel i zwiedzać wyspę, co było zabronione podczas pierwszej testowej wakacyjnej eskapady. Czyżby więc Holendrzy zarazili się od kogoś z lokalnych mieszkańców? Jest to bardzo możliwe.