Kierowca wyścigowy i pechowa stłuczka

"Elka" na wysokich obrotach

Niedzielna noc dla Holenderskiej policji była pełna pracy. Część pijanych, naćpanych kierowców przed nimi uciekała, inni zaś, by zaoszczędzić funkcjonariuszom czasu, sami zgłaszali się do radiowozów.

A4

Wcześnie rano, w niedzielę patrol motocyklowy na holenderskiej autostradzie A4, starał się dogonić kierowcę mercedesa. Samochód przemknął obok patrolu z prędkością 224 kilometrów na godzinę. Gdy policjanci ruszyli za nim w pościg, mieli pewne problemy z dogonieniem uciekającego pojazdu, którego kierowca nie chciał reagować na sygnały nakazujące zatrzymania. Pościg autostradą w rejonie Schipluiden trwał już kilka chwil, gdy z nieoczekiwaną pomocą przyszli funkcjonariuszom inni użytkownicy drogi. Na wysokości Rijswijk Mercedes musiał dość mocno zwolnić, ponieważ przed nim na pasie pojawił się pojazd, który wyprzedzał, tyle że zgodnie z przepisami inną maszynę. W efekcie tego motocykliści natychmiast dogonili kierowcę, a ten widząc, iż nie ma już możliwości, by zgubić pościg, zjechał na pas awaryjny.

Podczas kontroli okazało się, iż kierowca jest trzeźwy. Jego stan jednak pozostawiał dużo do życzenia. Funkcjonariusze przeprowadzili więc badanie testem na obecność narkotyków. Wynik okazał się pozytywny. Ostatecznie uciekinier nie tylko stracił prawo jazdy. Zarekwirowano mu samochód, a sam został zatrzymany. W Niderlandach bowiem połączenie nadmiernej szybkości z alkoholem lub innymi substancjami odurzającymi nie jest tolerowane. Kierowcę czeka więc sprawa sądowa.

Spotkanie z policją w Maarn

Jak już pisaliśmy na wstępnie, jedni przed policją uciekają, inni do policji sami przyjeżdżają, albo co jest bardziej trafne, sami w policję wjeżdżają. W niedzielną noc patrol policji zatrzymał się na czerwonym świetle w Amersfoortseweg, w Maarn. Chwilę potem policjanci czują szarpnięcie. Gdy wychodzą z radiowozu, okazuje się, że w ich pojeździe „zaparkował” inny samochód. Badanie alkomatem momentalnie pokazało, iż jego użytkownik wypił ewidentnie zbyt dużo. Po kilku minutach okazało się, zaś iż oprócz tego, że jechał pod wpływem i uderzył w radiowóz, nie posiada on prawa jazdy. To jednak był tylko początek problemów mężczyzny. Policjanci postanowili zabrać podchmielonego jegomościa na komendę. Tam zaś nie tylko wyzywał funkcjonariuszy od najgorszych, ale również zniszczył drzwi w pomieszczeniu dla osadzonych, gdzie przebywał.

Obecnie mężczyznę czeka więc swoista „kumulacja” win, jaką przedstawi mu prokurator. Wszystko wskazuje na to, iż początkowa stłuczka będzie najprawdopodobniej zaś najmniejszym jego problemem.