Kąśliwa awantura domowa

"Elka" na wysokich obrotach

Holenderska policja nie ma łatwego życia. Pościgi, strzelaniny, napady czy… ugryzienia.

Awantury rodzinne

Interwencje do awantur domowych nigdy nie należą do prostych i łatwych. Kłótnia rodzina, zdrada, awantura spadkowa czy innego tego typu zajście to niemalże gwarancja tego, iż członkowie rodziny wylewają na siebie wszystkie brudy i pomyje, jakie nagromadziły się przez lata. Ludzie potrafią wyrzucać sobie winy sprzed kilku lat, wykłócać się o najmniejszy detal. Wszystko to podgrzewa sytuację niemal do czerwoności, wtedy starczy drobny gest, słowo lub grymas twarzy, by przeszło do rękoczynów. Walki te stają się często tragiczne w skutkach. Ludzie zaślepieni wściekłością działają w afekcie. Podczas szarpaniny padają ciosy na ślep, ktoś kogoś popchnie, ktoś się przewróci, uderzy o kant stołu i skręci kark. Gdy zaś akcja ma miejsce w kuchni często jedna ze stron łapie za nóż, tasak, czy nawet zwykłą patelnię i wyprowadza nią ciosy na oślep. W takiej sytuacji otrzeźwienie przychodzi zwykle zbyt późno. Ofiara, mąż, żona, syn czy córka leżą na ziemi w kałuży krwi, a zrozpaczony sprawca sam dzwoni na policję i pogotowie, płacząc przekazuje służbom co się stało.

 

Wezwanie na Koeweide

Do właśnie tego typu zajścia w nocy z poniedziałku na wtorek zostało wysłanych trzech funkcjonariuszy. O zdarzeniu nie poinformowali jednak domownicy a sąsiedzi słyszący o godzinie 1:45 potężne odgłosy kłótni na Koeweide, w Rotterdamie.

Gdy funkcjonariusze dotarli pod wskazany adres, postanowili rozmówić się z mieszkańcami. Celem tej rozmowy było uciszenie domowników oraz takie rozładowanie atmosfery by zaraz po odjechaniu patrolu konflikt nie rozgorzał na nowo. Sytuacja ta, jak to często bywa przy tego typu interwencjach, mocno się skomplikowała. Awanturujący się domownicy wyraźnie nie byli zachwyceni wizytą policji. 54-letni ojciec, jego 39-letni syn wraz ze swoją 29-letnią żoną wykłócali się z policją, utrudniali ich działania oraz obsypywali mundurowych długimi wiązankami inwektyw. Punktem przełomowym interwencji była jednak próba wylegitymowania mieszkańców. 54-latek i 29-latka pokazali dokumenty. 31-letni mężczyzna odmówił jednak podania policjantom swojego dowodu osobistego. W tej sytuacji, zgodnie z regulaminem, patrol postanowił aresztować opornego mężczyznę, by sprawdzić jego personalia na komendzie.

 

Pięści nogi i zęby

Wiadomość o zatrzymaniu spowodowała jednak eksplozję przemocy. Doszło do walki, w której 31-latek starł się zepchnąć policjantów ze chodów. Mężczyzna zaatakował ich wręcz z dziką furią. Bił, kopał, a także nawet gryzł funkcjonariuszy. Po chwili jednak mundurowym udało się spacyfikować krewkiego napastnika. Zakuty w kajdanki mężczyzna trafił na dołek. Jego los podzieliła również pozostała dwójka mieszkańców. Ci wprawdzie nie przyłączyli się do bójki, ale lżyli i pluli na policjantów. W efekcie 31-latek usłyszał zarzut napaści na funkcjonariusza, a 54-latek i 29-latka obrazy policjanta na służbie.