Polacy tracą dobytek życia w kilka minut

Kilka chwil wystarczyło, bo dorobek całego życia Polaków zniknął w płomieniach. Naszym rodakom udało się jedynie wyprowadzić z płonącego budynku swoje dzieci.

W środowe popołudnie doszło do wielkiego pożaru na Vlietbergu w Ooij. W ogniu stanął dom jednorodzinny. Żywioł był tak silny, że na miejsce akcji zostało wezwanych kilka jednostek straży pożarnej. Strażacy walczyli z ogniem przez kilka godzin. Dopiero o godzinie 21:15 szala zwycięstwa przechyliła się na stronę strażaków. Ratownikom udało się opanować ogień i uchronić przed płomieniami pobliskie domy. Godzinę później było już pewne, że ogień nikomu nie zagrozi. Strażacy dogaszali pogorzelisko. Z kłębów dymu i pary wyłaniał się jednak straszny obraz. Z niegdyś pięknego domu pozostały jedynie ściany nośne. Wiele ścianek działowych w budynku przestało istnieć. Żywioł strawił również cały dach. Ogień nie oszczędził niczego z wyjątkiem kamienia i cegieł.

 

Ewakuacja

Pożar, którego płomienie były widoczne nawet z mostu Waal w Nijmegen, zakończył się na szczęście tylko na stratach materialnych. Mieszkająca w budynku polska rodzina z dwójką dzieci, zdołała ewakuować się, zanim ogień odciął im drogę ucieczki. O dynamice pożaru i tym, że domownicy nie mieli czasu, by zabrać z budynku nawet najpotrzebniejszych rzeczy, świadczy choćby fakt, iż głowa rodziny opuściła budynek praktycznie w samej bieliźnie. Mężczyznę zawołała żona, gdy ten był w łazience i chciał brać prysznic. Gdyby wstrzymał się z ewakuacją, choćby po to, by się ubrać, mógłby nie zdążyć. Według niektórych świadków dom zamienił się w pochodnie w niespełna kilka minut.

Oprócz Polaków swoje domy postanowili opuścić również sąsiedzi. Płomienie były bowiem tak duże, że nie było wiadomo czy ogień nie przeniesie się na pobliskie budynki.

 

Dochodzenie

Straż pożarna bada przyczynę pożaru. Służby chcą bowiem ustalić co się stało, iż ogień tak szybko pochłonął cały budynek. Z tego też względu przesłuchani zostaną najpewniej wszyscy mieszkańcy. To może jednak potrwać. Polska rodzina musi bowiem ułożyć sobie życie od początku. Mężczyźnie udało się znaleźć tymczasowy dach nad głową w Nijmegen u rodziny i znajomych, żona i dzieci wracają jednak do Polski.