Jesz niezdrowo? To niebezpieczniejsze niż szczepienie
Holenderski rząd i lekarze wszelkimi metodami starają się zachęcić swoich rodaków do szczepień przeciw COVID-19. Wspominaliśmy już o śledziach czy koncertach w punktach szczepień. Głos w sprawie szczepionek zabrała również ostatnio holenderska rada do spraw oceny leków. Jej wypowiedź zszokowała wiele osób.
Holendrzy się boją
Obecnie Królestwo Niderlandów znajduje się na etapie, w którym wielu chcących się zaszczepić przyjęło już dawki preparatu lub mają ustalone terminy iniekcji. Dlatego teraz szczepienie wchodzi w fazę „walki o dusze” wahających się. By przekonać niezdecydowanych, gminy organizują eventy w punktach szczepień, a rząd prowadzi kampanię informacyjną.
W duchu tej ostatniej wypowiedziała się w Niderlandach rada ds. oceny leków. Jej wypowiedź, która jest w Holandii prawie tak samo ważna jak konferencje prasowe ministerstwa zdrowia, przykuła uwagę dużej części społeczeństwa. Spora część z niego zaś, po kilku słowach szefa rady, była dość mocno skonfundowana tym, co usłyszała.
Nieoczekiwany komentarz
Profesor Ton de Boer postanowił zmierzyć się z zakrzepicą, małopłytkowością i wieloma innymi rzekomymi skutkami ubocznymi szczepionek, które pojawiają się raz na kilka milionów dawek. Odniósł się również do argumentów mówiących, że farmaceutyki te powstały zbyt szybko i w zbyt małym stopniu zostały przebadane. Wielu sądziło zapewne, iż naukowiec będzie przytaczał dane statystyczne czy naukowe analizy. Ten jednak podszedł do sprawy w zupełnie inny sposób.
Jedzenie jest groźniejsze
Naukowiec, który z racji pełnionej funkcji stał się ostatnio celebrytą, stwierdził, iż to, co kupujemy w sklepie, jemy i pijemy jest dużo bardziej niebezpieczne dla naszego zdrowia i zawiera więcej nie do końca zbadanych substancji, czy groźnych związków chemicznych, które mogą powodować skutki uboczne w dłuższej perspektywie czasu, niż szczepionki na COVID-19. Farmaceutyki te powstają bowiem w dużo wyższym reżimie i pod dużo większą kontrolą niż energetyki czy napoje bezcukrowe. Holender żywiący się więc w nieprzemyślany sposób ma większą szansę na paskudne, zdrowotne powikłania niż ten, który pójdzie się zaszczepić.
Profesor nie wytrzymał?
Ton de Boer w rozmowie z holenderskimi mediami wskazuje, iż jest niejako celebrytą z przymusu. Zaczął udzielać się w mediach, by uświadamiać społeczeństwo i promować szczepienia. Śmiejąc się, sam uważa, iż jest wyjątkowo nudny w tym aspekcie. Nie sieje bowiem plotek, nie mówi o spiskach. Gdy czegoś nie wie lub się na czymś nie zna, trzyma „gębę na kłódkę”, gdy jednak jest do czegoś przekonany, to chce, by jego słowa zostały dobrze usłyszane, dlatego też użył tak obrazowego porównania do chemii w produktach spożywczych.