Jedno chorobowe powodem paraliżu części Holandii

Pociągi w Holandii staną w proteście po pobiciu konduktora

Każdy chciałby być tak niezastąpiony i pożądany w pracy jak pewien kontroler ruchu kolejowego z Utrechtu. Z drugiej strony mało kto chciałby swoimi poczynaniami, a właściwie ich brakiem doprowadzić do takiego chaosu jak ów kontroler.

W poniedziałek rano dziesiątki pociągów odwołano w rejonie Utrechtu. Składy nie wyjechały ze stacji nie na jakimś konkretnym odcinku, a na różnych trasach. Stanęły między innymi połączenia Utrecht-Arnhem, Utrecht-Ede-Wageningen i Utrecht-Rhenen. W sumie 40 pociągów. Doprowadziło to do małego paraliżu komunikacyjnego. Szczęściem w nieszczęściu, obecnie wiele osób pracuje zdalnie, dzięki czemu o godzinie 9 rano na dworcach panowało tylko zamieszanie, a nie totalny bałagan.

Zwykle opóźnienia, czy całkowite zatrzymanie kursowania pociągów, to efekt samobójstwa na torach lub poważnej awarii sieci energetycznej. W tym wypadku nie doszło jednak ani do jednego, ani do drugiego. Wszystkiemu winny był kontroler ruchu kolejowego. To, co zrobił, a czego właściwie nie zrobił, doprowadziło do tego, iż NS i ProRail musiały zapomnieć o planowym rozkładzie jazdy. Pomimo jednak całego tego chaosu, za który odpowiedzialna była tylko i wyłącznie jedna, jedyna osoba, kontroler nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności.

 

Przypadki chodzą po ludziach

Co się tak właściwie stało? Okazało się, iż kontroler ruchu zamiast udać się do pracy, pozostał w domu. Nie spowodowała tego huczna impreza lub awaria budzika. Człowiek ten po prostu zachorował i lekarz nakazał mu siedzieć w czterech ścianach swojego mieszkania (kolej nie informuje czy to COVID-19 czy zwykłe przeziębienie). To wystarczyło. Gdy przyszła jego nomen omen kolej na to, by zarządzać ruchem kolejowym, okazało się, iż nie tylko nie ma chorego, ale i nie ma nikogo, kto mógłby zająć jego stanowisko. Rozpoczęły się więc gorączkowe poszukiwania zastępstwa. To udało się znaleźć dopiero po trzech godzinach i ruch zaczął wracać do normy po 11.

Kontroler ruchu pociągów - wakaty

Kontroler ruchu kolejowego to obecnie jeden z najgorzej obsadzonych etatów w niderlandzkim kolejnictwie. Pracowników jest mało, a w okresie pandemii wielu z nich znajduje się na kwarantannie. Tej pracy zaś, jak łatwo się domyśleć, nie można wykonywać z domu. Władze kolei wskazują, iż od dłuższego czasu starają się rekrutować nowy personel, ale nie jest to takie proste, jak może się wydawać. Kandydat musi spełniać szereg określonych cech, w tym dysponować ogromną podzielnością uwagi i odpornością na stres. Praca ta również z racji ciążącej na niej odpowiedzialności, jest mocno zmianowa. Tutaj nie można wziąć nadgodzin, czy dodatkowej zmiany za kolegę. Od decyzji kontrolera ruchu zależy zdrowie i życie pasażerów, musi więc być skupiony i wypoczęty.  Średnio bowiem, podczas jednego dnia pracy pod opieką kontrolerów znajduje się 1,2 miliona pasażerów, 110 000 ton towarów i 5500 pociągów.

Pewną pomocą dla kolejarzy mieliby być kontrolerzy ruchu lotniczego. Niemniej jednak w porównaniu do stewardes czy pilotów ludzi tych nie dotknęły problemy całej branży. Nadal mają oni pełne ręce roboty w wieżach kontroli lotów.