Holendrzy wysyłają statki na Bahamy

Bahamy zostały prawie zmiecione z powierzchni ziemi przez huragan Dorian. W efekcie na tych płaskich jak stół i bardzo niskich wyspach na pomoc czeka 70 000 mieszkańców. By im pomóc, Holandia wysyła tam swoje okręty.

Jednostki holenderskiej marynarki wojennej już od kilku dni stacjonują niedaleko rejonu Bahamów. Prowadziły tam ćwiczenia z zakresu ratownictwa morskiego. Sytuacja spowodowała jednak, iż okręty te, zamiast szkolić się w ratowaniu życia, będą musiały sprawdzić się w prawdziwej tego typu akcji.

Do działania skierowane zostały dwie jednostki: statek badawczy Zr. Pani Snellius i duża jednostka desantowa Zr. Pani Johan de Witt. Oba okręty zanim dotrą jednak w rejon dotknięty kataklizmem, zakotwiczą w Sint Maarten. Tam mają pobrać zapasy, by wyładowane pomocą humanitarną dotrzeć w rejon spustoszony przez Doriana. Koszt zakupów artykułów pierwszej potrzeby pokryty zostanie przez holenderskie Ministerstwo Współpracy Rozwojowej.

Zostali bez niczego

Organizacja Narodów Zjednoczonych szacuje, iż co najmniej 70 000 osób na wyspach pilnie potrzebuje pomocy. Pomimo iż udało im się przetrwać kataklizm, którego fale przelewały się praktycznie z jednej strony wyspy na drugą, ludzie ci stracili wszystko. Brakuje nie tylko namiotów i koców, ale nawet tak podstawowych rzeczy, jak woda i jedzenie. Lokalne źródła, stacje uzdatniania czy zbiorniki wody słodkiej zostały bowiem zanieczyszczone lub kompletnie zniszczone. Również drogi i portowe nabrzeża na wielu większych i mniejszych wyspach przestały istnieć. Wszystko to powoduje, iż pomimo tego, że pomoc płynie na Bahamy z całego świata, trudno jest ją przekazać.

 

Zr. Pani Johan de Witt

Decyzja o wysłaniu w rejon jednostki Zr. Ms. Johan de Witt jest dla wielu mieszkańców jak dar z niebios. Okręt ten jest bowiem jednostką transportowo-desantową. Oznacza to, iż pełni on rolę pływającego magazynu oraz jednostki desantowej holenderskich marines. Co to oznacza? To, że oprócz możliwości pomieszczenia ogromnej ilości jedzenia i środków pierwszej potrzeby, okręt dysponuje lądowiskami dla 6 helikopterów bazujących na pokładzie oraz wielu motorówek i barek desantowych. Takie lekkie, płaskodenne łodzie bez obaw mogą transportować jedzenie, a nawet ciężki sprzęt z okrętu matki bezpośrednio na plaże zniszczonych huraganem wysp. Transport lotniczy zapewnia zaś pomoc w głębi lądu, docierając do chorych i rannych.

Cały świat płynie z pomocą

ONZ szacuje, iż w ciągu tylko trzech najbliższych miesięcy na pomoc 39 000 ofiarom żywiołu wydane zostanie ponad 5,4 miliona dolarów. Już teraz jednak wiadomo, że kwota ta z racji większej liczby poszkodowanych będzie musiała wzrosnąć co najmniej kilkukrotnie.

Co ciekawe, w akcję niesienia pomocy włączają się nie tylko państwa czy organizacje międzynarodowe. Firma turystyczna Royal Caribbean, której statki pływają w tym rejonie zadeklarowała, że jej jednostki będą codziennie dostarczać jedzenie i wodę w rejon klęski. Wczoraj wycieczkowce dostarczyły 43 000 butelek wody i 10 000 posiłków poszkodowanym.