Holendrzy nie zaprzestają poszukiwań zaginionego surfera

Pomimo tygodnia od tragedii holenderskie służby nie zaprzestają poszukiwań 23-latka z Delft. Tydzień temu, w poniedziałek pochłonęło go Morze Północne. Chociaż szansa na to, iż żyje jest praktycznie równa zeru, ratownicy chcą przynajmniej oddać jego doczesne szczątki zrozpaczonej rodzinie.

Rozszerzenie poszukiwań

Od niedzieli poszukiwania młodego surfera z Delft zostały rozszerzone o nowe obszary. Zespoły SAR patrolują obecnie pięć różnych lokacji na wybrzeżu, od Hoek van Holland po Katwijk i IJmuiden. Służby nie przekazały jasnego komunikatu, dlaczego tak rozszerzono obszar poszukiwań. Wiele wskazuje jednak, iż jest to spowodowane prądami morskimi, które w ciągu tygodnia mogły przenieść ciało nawet o kilka kilometrów od miejsca tragedii.

 

Psy i konie

W niedzielę, z racji na trudne warunki atmosferyczne w tym silny wiatr i dużą falę, nurkowie SAR nie weszli do wody, by badać dno. Nie oznacza to jednak, iż działania nie miały miejsca. Ratownicy skorzystali z psów tropiących. Ich wyczulone nosy obwąchiwały dziesiątki metrów falochronów i brzegów plaż. Istniało bowiem prawdopodobieństwo, iż fale rzuciły ofiarę gdzieś na kamienie i ciało obecnie jest tam zaklinowane. Czworonogi jednak nie pomogły. W akcji brały udział również zastępy konne, które czasami wchodziły nawet kilka metrów w głąb morza, by sprawdzić podejrzane refleksy. Niestety te działania też nie przyniosły żadnego rezultatu.

 

Drony wypatrywały surfera

Początkowo w akcji ratowniczej brały udział śmigłowce ratownictwa morskiego. Gdy jednak z czasem poszukiwania skupiły się tylko na znalezieniu ciała, maszyny wycofano do baz. Zamiast nich w powietrze wzbiły się policyjne drony. Maszyny te dokonały oblotów nad plażą i Morzem Północnym. Niestety również bez żadnych rezultatów.

 

Ratownicy w wywiadach przyznają, iż ich działania to typowe szukanie igły w stogu siana i możliwe jest, że szczątków 23-latka nie uda się nigdy odnaleźć. Obecnie jednak, gdy jest na to przynajmniej cień szansy, należy próbować. Tym bardziej teraz, gdy w weekend wiatr wiał od morza w stronę lądu, co mogło sprawić, iż ciało zostałoby wyrzucone na brzeg. Ratownicy robią to dla rodziny mężczyzny. Nie chcą bowiem, by bliscy surfera musieli chować pustą trumnę.