Holandia zutylizuje tysiące szczepionek

szczepionki

Podczas gdy Europa radzi sobie z pandemią, nie licząc małych potknięć, jakie ostatnio zafundowali siebie Holendrzy, Francuzi czy Hiszpanie, tak Afryka oraz biedne kraje Azji, Ameryki Południowej mogą praktycznie zapomnieć o masowych szczepieniach. Tamtejszych stolic po prostu na nie stać. Może więc, np. Niderlandy podzieliłyby się szczepionką, której mają w nadmiarze? Nie. Holandia zniszczy ponadprogramowe dawki szczepionek AstraZeneca, które kurzą się w przychodniach. Prawo zakazuje im bowiem być miłosiernymi.

Wszystko wskazuje na to, iż kilkadziesiąt tysięcy dawek szczepionki AstraZeneca, znajdującej się w gabinetach lekarzy rodzinnych, czeka tylko jeden możliwy los- utylizacja. Chociaż organizacje pomocowe apelują, by przekazać specyfik potrzebującym poza granicami kraju, apel ten nie ma szans powodzenia. Lekarze tylko bezradnie rozkładają ręce, mówiąc, iż chcieliby pomóc, ale prawo im zabrania. Przepisy nie pozostawiają bowiem żadnej wątpliwości, co trzeba zrobić z niewykorzystanym lekiem.

 

Ofiara popularności

Szczepionka AstraZeneca w Królestwie Niderlandów padła ofiarą zmiany przepisów. Od momentu, w którym Holendrzy mogą wybierać, czym chcą się zaszczepić, popularność Astry gwałtownie spadła. Obecnie praktycznie nikt się na nią nie decyduje. Mieszkańcy krainy tulipanów najczęściej sięgają po Pfizera lub szczepią się preparatem Janssena, gdy zależy im na czasie.

Taki stan rzeczy doprowadził do sytuacji, w której rzecznik RIVM wskazał, że ponad 39 tysięcy dawek preparatu AstraZeneca jest zbędnych. To jednak jest tylko przysłowiowy wierzchołek góry lodowej. Okazuje się bowiem, iż w punktach szczepień, szpitalach i gabinetach lekarzy rodzinnych znajduje się jeszcze blisko 200 tysięcy dawek tego medykamentu, którego data ważności minie w najbliższym czasie. Gdy zaś do tego dojdzie, możliwość jest jedna. Przeterminowany środek należy wyrzucić.

Pomóc innym

Nie dziwi więc stanowisko organizacji pozarządowych, które apelują, by przekazać niepotrzebne szczepionki innym stolicom, gdzie ludzie, zamiast wybrzydzać będą się cieszyć, iż w końcu uda im się zaszczepić. Jeśli chodzi o kwestie logistyczne, przewiezienie zbędnych dawek nie stanowiłoby żadnego problemu. Na przeszkodzie jednak stoi nie zła wola rządu, a prawo.

 

Dura lex sed lex

To bowiem stanowi jasno. Zgodnie z prawem szczepionki mogą być wysyłane pomiędzy państwami tylko w oryginalnych, zamkniętych opakowaniach. Wielu lekarzy rodzinnych otrzymało zaś specyfik w otwarty pudłach. Nie ma więc możliwości odesłania go. Co więcej, inne przepisy wskazują, że leki dostarczone lekarzom (dla pacjentów), nie mogą stanowić przedmiotu obrotu. Gdyby więc szczepionki trafiły gdzieś indziej niż do kosza, w sprawę musiałaby włączyć się prokuratura i postawić przed sądem ludzi odpowiedzialnych za całą akcję humanitarną.

 

Namibia

Ministerstwo zdrowia bowiem faktycznie chciało przekazać niewykorzystane dawki AstraZeneca do Namibii. Przepisy związały władzom jednak ręce. Jeśli więc rząd i Izba Reprezentantów na szybko nie zmienią prawa, lek trafi do kosza. Na zmianę tę zaś się nie zanosi, ponieważ w grę wchodzi tu nie tylko prawo w Królestwie Niderlandów, ale i zapisy prawa międzynarodowego, z którymi przepisy te muszą być zgodne. Władze więc przyznają ze smutkiem, że widzą problem, ale nie są w stanie nic teraz zrobić. Na pocieszenia dodają jedynie, iż do Namibii rząd wyśle ponad 700 tysięcy szczepionek AstraZeneca, która została w holenderskich magazynach i nie zdążyła trafić do lekarzy.