Gmina chce pomóc Polakom?

gmina chce pomóc Polakom?

Coś drgnęło w Holandii? Władze Oss zamierzają rozpocząć akcję przeciw wyzyskowi pracowników migrujących na terenie Ruwaard. Intencje wydają się być szczere i dobre. Pytanie jednak, czy rezultaty działań samorządu nie okażą się zgubne dla Polaków i innych pracowników migrujących w regionie.

Władze gminy Oss zapowiadają, iż od teraz będą robić znacznie więcej, by zapobiec wyzyskowi pracowników migrujących na ich terenie. Problem ten dotyczy przede wszystkim rejonu Ruwaard, który upodobały sobie agencje pośrednictwa pracy. W tym tygodniu w dzielnicy tej przeprowadzono już pierwsze kontrole. Większość z nich wykazała, iż pod adresami, gdzie mieszkają migranci, jest duże przeludnienie.

Czy aby na pewno chcą pomóc?

W oficjalnych pismach pojawiają się bowiem dwa stwierdzenia. Pierwsze z nich to właśnie pomoc migrantom, co jest oczywiście szczytnym celem. Drugie każe już jednak zastanowić się, czy motywacja, aby na pewno jest słuszna. Urzędnicy mówią bowiem o zakończeniu uciążliwości w dzielnicy. Za te „uciążliwości” odpowiadają zaś... tak — migranci.
Jak bowiem wspominali mieszkańcy, w ostatnich dniach było wyjątkowo cicho, ale na Staringstraat były czasem okresy, w których co kilka dni musiała interweniować policja i pogotowie. Dochodziło do krzyków, awantur, pobić. Lokalna wspólnota narzekała na śmieci walające się po okolicy, ponieważ migranci potrafili wyrzucać je nawet przez okna. Holenderska społeczność wskazywała też na kreatywne wykorzystanie miejsca w domach. Tam, gdzie bowiem miały maksymalnie mieszkać cztery osoby żyło osiem.

Kontrole

By więc ukrócić kłopoty z migrantami oraz sprawić, by Polacy, Rumuni czy Czesi żyli w godnych warunkach, tak aby każdy miał miejsce do prywatności, ruszyły kontrole. Policja wraz z urzędnikami gminy odwiedziła jak na razie sześć adresów, gdzie mieszkali migranci. Wszystkie te lokacje zostały wytypowane po konsultacjach z holenderską społecznością.
W wyniku tych swoistych nalotów stwierdzono, że w połowie domów doszło do przepełnienia. Informacja ta została przekazana, najemcom z prośbą o rozwiązanie problemu. Swoje dostało się również kilku lokatorom. Policja przypomniała im, iż mają obowiązek zarejestrować się jako tymczasowi mieszkańcy gminy, ponieważ mieszkają w Niderlandach już wystarczająco długo.
Nie ma jednak informacji o sankcjach karnych czy finansowych.

Delikatna granica

Jak wskazują urzędnicy, kwestia migrantów jest bardzo delikatna. Z jednej strony rozumieją oni problemy, o jakich donoszą im Holendrzy mieszkający nieopodal. Z drugiej jednak migranci pełnią kluczową rolę dla tamtejszej gospodarki. Dlatego też władze nie mają zamiaru ich karać czy wyrzucać z miasta. Chcą jedynie, by ludzie ci mogli żyć w godnych warunkach. Ich zdaniem bowiem, jeśli nie będzie przeludnienia, jeśli wielu ludzi nie będzie stłoczonych na małym obszarze, nie będzie też burd i awantur. To bowiem ścisk i brak prywatności często są punktami zapalnymi w tego typu sytuacjach.

Rejestracja

Oprócz kontroli gmina chce również zwiększyć nacisk na rejestracje migrantów. Ma ona dwojako pomóc przybyszom spoza Holandii. Po pierwsze dzięki niej miasto będzie wiedzieć, ilu ma migrantów na swoim terenie i gdzie są zameldowani. Będzie można więc łatwo przeciwdziałać przeludnieniu. Po drugie, w momencie zwolnienia z pracy, bezrobotny nie musi bać się o dach nad głową. Jeśli jest zarejestrowany w gminie, może skorzystać z pomocy społecznej. Nie musi spać w parku.

Problem

Wszystko wygląda więc niemal idealnie. Jest tylko jeden problem. Mniej mieszkańców w domu, to wyższy jednostkowy koszt. Wyższy koszt mieszkania oznacza mniej pieniędzy na rękę dla pracownika. To zaś nie opłaca się migrantowi i agencji. W efekcie agencje mogą chcieć przenieść swoje kadry gdzie indziej, gdzie samorządy nie dbają tak o przyjezdnych. Dlatego też eksperci uważają, iż aby polityka dotycząca Polaków i innych gastarbeiterów miała jakikolwiek sens, podobne zasady powinny obowiązywać na terenie całych regionów, a nie w pojedynczych gminach.