Głos rozsądku z polskiego sklepu

600 kg fajerwerków w domu jednorodzinnym

41-letni mężczyzna, mieszkaniec Helmond stwierdził, że musi pilnie jechać do szpitala w Someren. Powodem był nieszczelny worek stomijny. Jego partnerka uważała, iż taka panika nie jest potrzebna i nie musi się on aż tak spieszyć. Mężczyzna jednak nie dał się przekonać. Spanikowany wsiadł za kierownicę samochodu, mimo iż nie miał prawa jazdy i ruszył do szpitala. To nie miało prawa się dobrze skończyć.

Mężczyzna pędził N279 w kierunku Helmond. Niedaleko Asten dwukrotnie przejechał na czerwonym świetle. Na pierwszym skrzyżowaniu udało mu się przeskoczyć, na drugim spotkał się z samochodem, którym podróżował 55-letni ojciec ze swoim 21-letnim synem z Neerkant. Doszło do wypadku. Ludzie z auta, w które uderzył 41-latek, byli ranni, trafili na stół operacyjny. 55-latek nadal boryka się z problemami zdrowotnymi.  Z racji zaś powagi tych wydarzeń, sprawa trafiła do sądu.

 

Proces

Podczas procesu 55-latek opowiadał, że cierpi do tej pory. Po wypadku musiał zmienić pracę i spadły jego dochody. Wspominał, jak jego syn, który prowadził wtedy ich samochód, poczuwał się do winy, iż nie udało mu się wyminąć szaleńca jadącego na czerwonym. Jak roztrzaskali samochód, na który przez lata zbierał dla wnuka jego dziadek.

 

Głos rozsądku z polskiego sklepu

Co było powodem tego zderzenia? Tego feralnego dnia 41-latek przyjechał do polskiego sklepu, by odebrać stamtąd swoją dziewczynę. Czekając na nią, poczuł, że jego stomia przecieka. Chciał więc jechać do szpitala. Jego partnerka miała w tej kwestii inne zdanie. Stwierdziła, że nie ma co panikować i natychmiastowa wizyta w placówce służby zdrowia nie ma sensu. To doprowadziło do awantury, która zakończyła się tym, iż mężczyzna, mimo że nie miał prawa jazdy, sam zasiadł za kierownicą auta swojej dziewczyny.

Miłość

Mimo awantury, jaką zrobił jej mężczyzna zaraz po wypadku, pracownica polskiego sklepu przyznała się, że to ona siedziała za kierownicą. Chciała w ten sposób chronić partnera przed odpowiedzialnością karną. Mężczyzna uniósł się jednak honorem i później oficjalnie przyznał się do tego, że to jednak on prowadził.

 

Wyrok

Za wypadek, do jakiego doprowadził 41-latek bez prawa jazdy, prokurator domaga się dla niego kary 180 godzin prac społecznych i 800 euro grzywny. W karze tej z jednej strony ujęte jest to, iż 8 miesięcy po wypadku, do jakiego doszło w marcu 2021 roku, mężczyznę znów złapano na jeździe bez prawa jazdy. Z drugiej żądanie złagodzono z racji czasu, jaki oskarżony musiał czekać na proces.
Jak do sprawy podejdzie sąd? Wyrok za kilkanaście dni.

Źródło:  AD.nl