Fala bankructw w Holandii

Fala bankructw przelewa się w ostatnim czasie przez holenderski sektor budowlany. Według danych Instytutu Ekonomicznego dla Budownictwa (EBI), w ciągu dwóch miesięcy liczba zgłoszonych upadłości wzrosła o 25%

EBI opublikowało wyniki dotyczące bankructw w sektorze budowlanym we wrześniu i październiku tego roku. Dane te nie napawają optymizmem. Specjaliści wskazują na to, iż mamy do czynienia ze wzrostem o jedną czwartą w porównaniu do analogicznego okresu 2018 roku. Co więcej, EBI uważa, że to dopiero początek i prawdziwy kryzys upadłości przyjdzie dopiero w 2020.

We wrześniu upadłość ogłosiło pięćdziesiąt firm na rynku budowlanym. Miesiąc później było już ich sześćdziesiąt. To najwyższe wartości od wielu lat.

 

Zdziwienie

Co ciekawe eksperci są zaskoczeni tak nagłym wzrostem liczby upadłości. Nikt nie miał wątpliwości, iż dojdzie do takiej sytuacji. Niemniej jednak większość analityków spodziewała się jej dużo później, tym bardziej, że dane dotyczące produkcji (prowadzonych prac budowlanych), są dobre. Eksperci przygotowywali się więc na zapaść najwcześniej w 2021 roku. Ta jednak przyszła szybciej.

 

Bez przyczyny

Te błędne analizy i rozbieżności czasowe sięgające dwóch lat eksperci starają się wytłumaczyć brakiem przesłanek. Stowarzyszenie branżowe Bouwend Nederland wskazuje, iż nie ma wyraźnej przyczyny wzrostu liczby upadłości. Owszem zdaniem ekspertów istnieje kilka możliwości, które składają się na ogólny obraz branży. Są nimi np. rosnące koszty budowy, opóźnienia w projektach czy rozczarowująca sprzedaż powstałych struktur, ale to wszystko miało już miejsce od dłuższego czasu i nie powodowało znacznego wzrostu bankructw. Nawet tak nagłaśniane sprawy, jak ustawa azotowa czy PFAS z pewnością mogły odegrać pewną rolę w tym kryzysie, ale zdaniem ekspertów nie były bezpośrednią przyczyną zakończenia działalności. Te czynniki mają bowiem uderzyć w sektor budowlany dopiero na początku przyszłego roku. Tak przynajmniej przewidują to analitycy. Wszystko dlatego, iż od czerwca 2018 roku liczba pozwoleń na budowę gwałtownie spadła. Większość firm zaś na chwilę obecną kończy jeszcze wcześniejsze projekty. Dlatego też zostaną one bez pracy dopiero za jakiś czas, ponieważ między wydaniem pozwolenia na budowę, a wbiciem przysłowiowej pierwszej łopaty mija właśnie około sześciu miesięcy.