Holenderskie służby nigdy się nie poddają

Holenderskim ekspertom udało się zidentyfikować ciało wyrzucone na Terschelling. Należy ono do Andriesa Penninga z Maassluis, który był kapitanem statku przybrzeżnego Westland. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że ciało trafiło na plażę 66 lat temu.

Jednostka przybrzeżna Westland, której kapitanem był Penning, zaginęła w nocy z 30 na 31 stycznia 1953 roku. Do katastrofy doszło podczas gwałtownej burzy. Żywioł ten przypieczętował los również kilku innych jednostek, a co gorsza doprowadził do pęknięcia grobli w Zelandii i Holandii Południowej. Woda wdarła się na terytorium kraju, powodując naglą i bardzo silną powódź. Woda nie miała litości. Na skutek przerwania wałów i zalania ogromnych terenów śmierć poniosły 1863 osoby.

 

Ofiary

Gdy woda powoli opadała, odsłaniała zalane domy, w których często znajdywano ciała ludzi, którzy przegrali z powodzią. Na skutek długiego okresu przebywania w wodzie wielu z tych zwłok nie udało się zidentyfikować. Swoje robił też prąd. Jeśli ofiara została zabrana przez nurt, jej ciało mogło zostać odnalezione dziesiątki kilometrów dalej. Gdy nie miała ona przy sobie żadnych dokumentów pozwalających na identyfikacje, zostawała uznawana za N.N. Chowano ją na lokalnym cmentarzu. Jej rodzina słyszała zaś, że ich ojciec/syn/matka/córka otrzymują status osoby zaginionej, by po kilku, czasem kilkunastu latach uznać ją oficjalnie za zmarłą.

 

Dochodzenia

Pomimo tego, śledczy przez lata starali się zidentyfikować ofiary, choćby poprzez cechy charakterystyczne, dane dentystyczne czy szczątku ubrań, w które odziani byli zmarli, nie każdego udało się rozpoznać. Z czasem zaś ówczesne możliwości identyfikacji się skończyły.

Obecnie z pomocą przychodzi jednak technika. 65 lat po feralnej powodzi, w 2018 roku policyjni eksperci z holenderskiego archiwum X wznowili badania. Śledczy od spraw niemożliwych i niewyjaśnionych zaprzątnęli do pracy najnowocześniejsze zdobycze techniki, by zidentyfikować 28 ciał, które zostały pochowane jako N.N. Funkcjonariusze mówią, że jest to ostatni moment, w którym można przywrócić imiona i nazwiska ofiarom powodzi. Z racji bowiem na to, iż od tamtych wydarzeń minęło już ponad pół wieku, wielu najbliższych członków rodziny i krewnych jest już w bardzo podeszłym wieku i sami wkrótce odejdą z tego świata. Dlatego też śledczy zdecydowali się pobrać DNA od rodzin zaginionych.

Odnalezienie ojca

Na oddanie swojego DNA do badań zgodził się również 69-letni obecnie syn Andriesa Penninga. Mężczyzna ten udał się na policję po tym, jak odwiedził w Muzeum Wraków w Terschelling, gdzie znajdują się szczotki jednostki jego ojca. Mężczyzna nie miał zbyt dużych nadziei. Niemniej jednak policjantom udało dokonać się cudu i osierocony w wieku 3 lat syn mógł wreszcie położyć kwiaty na grobie swojego ojca.