Fajerwerki w Holandii: zabronione nawet zimne ognie?
Fajerwerki w Holandii zostały w tym roku zabronione przez władze, by odciążyć lekarzy. Rząd obawiał się, iż do przepełnionych szpitali trafią poparzeni na skutek sztucznych ogni i ranni po wybuchach petard. Z taką sytuacją bowiem musiała sobie zwykle radzić tamtejsza służba zdrowia na początku roku. Zezwolono jedynie na najmniejsze petardy i zimne ognie. Nowe przepisy spowodowały jednak, że i z nimi będzie poważny problem na przełomie roku. Sprzedawcy tracą nadzieję na jakiekolwiek zysk i załamują ręce. Czyżbyśmy nie mogli odpalić nawet zimnych ogni?
Fajerwerki w Holandii- ostry spór
Fajerwerki w Holandii to ostatnio bardzo gorący temat. Rząd zdecydował się zakazać sprzedaży rakiet i petard, by uchronić lekarzy przed dodatkową pracą na przełomie roku. W praktyce dozwolone do użytku w tym roku są jedynie zimne ognie, tuby z konfetti i inne najlżejsze, „dziecięce” fajerwerki. Asortyment, który, może z wyjątkiem zimnych ogni, nikt nie kupował. Ludzie bowiem całą uwagę i zasobność swoich portfeli kierowali ku większej i cięższej pirotechnice. Teraz jednak, jeśli chcą mieć cokolwiek, muszą kupić te „dziecięce fajerwerki”.
Kwestie prawne
Problem jednak w tym, iż Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nie zezwala branży na samodzielne dostarczanie fajerwerków, ani na otwieranie specjalnych lad. Oznacza to, iż sprzedawcy, pomimo iż w teorii mogliby sprzedawać tę drobną pirotechnikę, nie mogą tego robić. Nie mogą również, tak jak robi większość branż w dobie pandemii, rozpocząć sprzedaży w internecie. Pirotechniki nie można bowiem wysyłać pocztą, jest to nielegalne. Za złamanie tego zakazu grożą wysokie kary. Sprzedawcy mogliby więc sami zawozić towar do klienta, ale tego, jak wspomnieliśmy wyżej, również zabrania MSW. Jak więc wskazuje Belangenvereniging Pyrotechniek Nederland, stowarzyszenie branżowe sprzedawców pirotechniki nie ma praktycznie żadnej możliwości sprzedaży.
Lockdown
W teorii te najprostsze fajerwerki w Holandii można by było jeszcze nabyć w sklepach specjalistycznych, np. z asortymentem urodzinowym, czy dekoracjami ślubnymi. Tam zwykle można dostać tuby z konfetti czy zimne ognie. Problem jednak w tym, iż punkty te zostały zamknięte z racji na wprowadzony w Królestwie Niderlandów lockdown. Zrobienie w nich zakupów jest więc niemożliwe. Gdy zamrożenie gospodarki się skończy, będzie można znów je nabyć. „Kto jednak będzie kupował zimne ognie w połowie stycznia”, rozkładają bezradnie ręce sprzedawcy.
Szykuje się więc bardzo cichy sylwester. Chyba że na przełomie roku da o sobie znać szara strefa, która ma teraz ogromne pole do popisu.