Ewakuacja siłowni i wyciek gazu, który okazał się…

Ewakuacja siłowni z powodu owoców

Siłownię w Veldhoven, w niedzielę musiało w trybie pilnym opuścić 25 ćwiczących tam Holendrów. Na miejsce ściągnięto zaś jednostki strażaków. Wszystko, by powstrzymać wyciek gazu i ochronić budynek, wraz z całą okolicą, przed niebezpiecznym wybuchem. Sytuacja wewnątrz przybrała jednak niecodzienny obrót. 

O godzinie 11:30 do właściciela siłowni zadzwonił jego pracownik. Podwładny wskazywał, iż w siłowni czuć okropny zapach i nie jest to bynajmniej pot i stęchlizna z szatni (ta bowiem była wyjątkowo czysta). Wiadomość ta mogła więc oznaczać praktycznie tylko jedno, wyciek gazu. Biznesmen natychmiast zadzwonił powiadomić o całej sytuacji straż pożarną.

Ewakuacja

Po kilku minutach pod budynkiem siłowni zjawiły się dwa wozy bojowe straży pożarnej. Lokal został momentalnie ewakuowany. Dwudziestu pięciu ćwiczących wyproszono na zewnątrz ze względu na ich bezpieczeństwo. Odcięto prąd i strażacy weszli do środka.

Poszukiwania

Strażacy z butlami na plecach rozpoczęli działania mające na celu znalezienie wycieku. Z każdym ich krokiem smród stawał się coraz większy. Ratownicy sprawdzili każdy kąt budynku, obeszli go dookoła. Sprawdzono nawet przylegające do siłowni budynki jednej z lokalnych świątyń. W żadnym z tych miejsc jednak sprzęt pomiarowy nawet nie drgnął. Sytuacja wydawała się co najmniej dziwna. Strażacy bowiem cały czas czuli ten specyficzny, nieprzyjemny zapach. W efekcie nie widząc innego rozwiązania, ogniomistrze po prostu zakręcili tamtejsze zawory na rurach z gazem, licząc, iż to powstrzyma ulatnianie gazu i spowoduje zniknięcie smrodu.

Mieszane uczucia

Po tym jak strażacy skończyli swoje dochodzenie ćwiczącym i obsłudze pozwolono wrócić od budynku. Wielu z nich czuło się jednak nieswojo. Gdzieś pozostał niepokój. Niby gaz został zakręcony, niby sprzęt pomiarowy nic nie pokazywał, ale jednak tego zapachu nie można było z niczym pomylić. Tak przynajmniej myślano.

Lodówka

Kilka godzin później okazało się jednak, że nos potrafi zwieźć człowieka i zagadka wycieku gazu sama się rozwiązała. Wszystko dzięki jednemu z pracowników, który postanowił zrobić sobie krótką przerwę w pracy i udał się do lodówki, aby coś zjeść. Gdy otworzył jej drzwi momentalnie przeszła mu ochota na cokolwiek. W jego nozdrza uderzył bowiem smród ze zdwojoną siłą. W sprzęcie kuchennym nie było jednak nic nieświeżego. Na jednej z półek leżał jednak dość dziwny owoc, który wydzielał ów bardzo charakterystyczny zapach. To był durian.

Durian

Durian to owoc, który z wyglądu przypomina nieco przerośniętego kasztana w kłującej skorupce. Jego wyróżnikiem jest to, iż uznawany jest za najbardziej śmierdzący owoc świata. Jego paskudny zapach spowodował, iż w niektórych miejscach w Azji, skąd pochodzi, można spotkać specjalne znaki zakazujące wstępu lub podróżowania z nim. Azjaci jednak bardzo go sobie chwalą, wskazując, że pachnie jak piekło, a smakuje jak niebo. Oprócz walorów smakowych (chyba tylko dla zakatarzonych), jest on również bogaty w substancje odżywcze i witaminy. Warto więc, jeśli jesteśmy odważni, wprowadzić go do swojej diety.