Dzień Pamięci i Wyzwolenia w cieniu koronawirusa
Wiosną w Królestwie Niderlandów ma miejsce kilka świąt narodowych. Oprócz obchodzonego niedawno Dnia Króla są to uroczystości związane z 4 i 5 maja. Dni te to odpowiednio Dodenherdenking i Bevrijdingsdag, czyli Dzień Pamięci o ofiarach wojen (Dzień Poległych) i Dzień Wyzwolenia. W tym roku obchody związane z 75 rocznicą odbicia Holandii spod nazistowskiej okupacji miały być wyjątkowo huczne. Wszystko jednak pokrzyżowała epidemia koronawirusa.
Pamięć i honor
4 i 5 czerwca w wielu miejscach obchodzone są niejako razem. Podczas dwudniowych uroczystości najczęściej obchodzonych co 5 lat (okrągłe rocznice), zapraszani są kombatanci, przedstawiciele walczących stron, zarówno zwycięzców, jak i pokonanych, by wspólnie czcić walkę i bohaterstwo młodych ludzi, którym przyszło walczyć i ginąć za nie swoją ziemię, tysiące kilometrów od domu. Pierwszy dzień takowych obchodów jest niezwykle uroczysty, ale bardzo cichy. Decydenci, jak i zwykli Holendrzy odwiedzają znajdujące się w ich kraju cmentarze wojskowe. Składają kwiaty, palą znicze. Odprawia się msze i apele pamięci, podczas których z zadumy wyrywa tylko dźwięk salw honorowych lub przelot maszyn holenderskiego lotnictwa.
5 maja to zaś dzień radości, dzień wyzwolenia i wolności. To wtedy oficjalnie Holandia znów stała się wolna od okupacji niemieckiej. Wtedy to odbywają się liczne rocznicowe koncerty, prelekcje, kina plenerowe, imprezy. Ulice miast, w których w 1945 roku miały miejsce historyczne wydarzenia, dudnią od ryku silników i ciężaru czołgowych gąsienic dziesiątek pojazdów wykorzystywanych przy inscenizacjach historycznych czy paradach. Te ostatnie zresztą często stanowią niezwykle piękny i wzruszający przykład pamięci historycznej, gdy to ponad 90-letni kombatanci otrzymują kwiaty lub laurki od zaledwie kilkuletnich dzieci.
Było zupełnie inaczej
W poniedziałkowy wieczór podczas Dnia Pamięci Narodowej, Willem-Alexander monarcha Królestwa Niderlandów upamiętnił 75-lat wolności. W wydarzeniu tym, swojemu władcy nie towarzyszyli Holendrzy. Król wraz z żoną był praktycznie sam na Dam in Amsterdam. Oprócz pary królewskiej na miejscu był jeszcze tylko premier niderlandzkiego rządu, Mark Rutte. O godzinie 20 król złożył wieniec pod Pomnikiem Narodowym, po czym nastąpiły minuty ciszy. Następnie wieńce złożyło jeszcze 5 reprezentacji. Przedstawiono również wspomnienia kombatantów. Te początkowo planowano, iż będą wygłaszane osobiście. Z racji jednak na sytuację odbyło się to za pomocą nagrań.
Król przemawia
Wyjątkowość tegorocznych obchodów wiązała się nie tylko z tym, iż wszystko miało miejsce praktycznie w kompletnej pustce. Po raz pierwszy podczas tych ceremonii głos zabrał Król Holandii. Zwykle bowiem wszystko odbywało się w maksymalnej ciszy i skupieniu.
Władca mówił, iż dziwnie się czuje, stojąc na pustym placu, ale wie, że wszyscy przeżywają te obchodu i myślą są tu razem. Monarcha nawiązał również do obecnej sytuacji w kraju, porównując epidemię do wojny: „W tych wyjątkowych miesiącach wszyscy musieliśmy zrezygnować z części naszej wolności. Nasz kraj nic takiego nie widział od czasów wojny. Teraz dokonujemy własnego wyboru. W trosce o życie i zdrowie". Ponadto król podziękował wszystkim bojownikom ruchu oporu, cywilom i żołnierzom, którzy przyczynili się do tego, iż jego kraj jest wolny.
Jak obchody wyglądały w latach ubiegłych. Polska ambasada przygotowała materiał, by nam to przypomnieć.