Naćpał a później zamordował swoją rodzinę

Trup na autostradzie A50

Etten-Leur było w ostatnim czasie sceną potężnego dramatu rodzinnego. Jednej nocy we śnie odeszła 2-letnia Deniz, 6-letni Akatan oraz ich 31-letnia matka Gülcan i 65-letnia babcia Hikmet. Cała rodzina została uduszona przez ojca, męża i syna, 33-letniego Onur’a K.

27 marca

Do poczwórnego morderstwa doszło w piątek po południu, 27 marca. Wtedy to 33-latek miał udusić całą swoją rodzinę. Po tym czynie mężczyzna próbował najprawdopodobniej popełnić samobójstwo. Targnięcie się na swoje życie zakończyło się jednak niepowodzeniem, toteż morderca postanowił zbiec i przez kilka, dni ukrywał się na obrzeżach Etten-Leur.

Ciała rodziny odkrył brat mordercy 28 marca. Onur skontaktował się z nim i wysłał mu zdjęcia matki i dzieci, tłumacząc, iż wszyscy są chorzy i nie mogą mówić. Fotografie wzbudziły w krewnym ogromny niepokój. Ciała były w nienaturalnych pozycjach, również kolor skóry fotografowanych był nieco trupi. Odbiorca wiadomości próbował zadzwonić do krewnych oraz skontaktować się z nimi przez internet. Nie przyniosło to jednak rezultatów. Brat podejrzanego o morderstwo postanowił więc przybyć do domu. Gdy wszedł do środka, znalazł w nim tylko ciała. Jego brat, gdzieś zniknął.

Po informacjach od krewnego policja natychmiast przybyła na miejsce i rozpoczęła poszukiwania 33-latka. Ten był jednak nieuchwytny. Dopiero po trzech dniach świadkowie zauważyli podejrzaną osobę przechodzącą wiaduktem nad autostradą A58 w Trivium, w Etten-Leur. Gdy policja przybyła na miejsce podejrzany nie stawiał oporu. Był wyraźnie spokojny, jakby pogodzony ze swoim losem.

Rodzinna tragedia

Jak w wielu takich sytuacjach śledczy szukają motywu w domu. Wiele wskazuje na to, iż były nim problemy rodzinne. Przyjaciele oskarżonego mówią, iż rodzina miała problemy finansowe. K. stracił pracę, miał potężne długi, które niespłacane doprowadziły do tego, że eksmitowano ich z ich własnego domu. Schronienie rodzinie z dwójką dzieci udzieliła matka podejrzanego.

Odeszli w ciszy

Śledczych od dłuższego czasu zastanawiało, jak mogło dość do sytuacji, w której jeden mężczyzna dusi 4 osoby, a na jego ciele tak jak i na ciałach ofiar nie ma śladów walki. Również sąsiedzi nic nie słyszeli.

Leki nasenne

Na początku maja wyszło jednak na jaw, iż K. podał najprawdopodobniej w jedzeniu wszystkim domownikom silne leki nasenne. Ich ślady znaleziono w krwi ofiar. Na miejscu zbrodni odnaleziono zaś puste opakowanie po medykamencie.

To oznacza, iż działania 33-latka były przemyślane i wykonane z premedytacją. Gdy jego ofiary spały, mógł bowiem wszystko przemyśleć. Nie był to więc chwilowy impuls, afekt. Mimo to prokuratura chce, by człowiek ten trafił na obserwację psychiatryczną. Eksperci ds. kryminalistyki wskazują bowiem, iż wiele takich działań ma swoje podłoże w psychozie napastnika, która mogła być spowodowana wcześniejszymi wydarzeniami. W praktyce może to oznaczać, iż sprawca nie był całkowicie poczytalny.