Dramat setki czworonogów w Holandii

O poziomie człowieka, danej cywilizacji, czy kraju świadczy, to jak opiekują się oni słabszymi. W przypadku jednego z mieszkańców Deventer standardy te okazały się wręcz karygodne.

 


We wtorek, 5 marca 2019 inspektorzy z Krajowej Inspekcji Ochrony Zwierząt wraz z policją, weszli na teren hodowli psów w Deventer. To, co tam zobaczyli, spowodowało natychmiastowe zabranie 100 zwierząt. Prokuratura rozważa zaś postawienie właściciela przed sądem w celu zakazania hodowli i sprzedaży psów. Niewykluczone jest również, że w toku śledztwa Holender usłyszy zarzuty znęcania się nad zwierzętami.

Znów największym zwierzęciem okazał się człowiek

Miłe złego początki…

Początek kontroli, spowodowanej donosami miłośników zwierząt, nie zapowiadał tego, co miało czekać weterynarzy i policję później. Cała posiadłość wyglądała dość dobrze, chociaż na podwórku biegało kilka brudnych psów. To jednak z powodu warunków atmosferycznych nie powinno nikogo dziwić, a zwłaszcza samych weterynarzy, gdyż doskonale wiedzą jak niektóre czworonogi „kochają” wodę. Cały dobry wizerunek runął jednak w momencie, gdy inspektorzy podeszli bliżej. Psy zachowywały się dość dziwnie, podkulały ogony, wyraźnie się ich bały. Gdy zaś udało się pochwycić jednego z nich, szybko okazało się, że ma ona na swoim ciele, brudne, zainfekowane rany, najprawdopodobniej po kontakcie z innym psem. To dało do myślenia.

…ale koniec żałosny

Prawdziwy horror rozpoczął się jednak gdy inspektorzy weszli do budynków z kojcami. Tam w powietrzu unosił się potworny zapach amoniaku, a zwierzęta spały w klatkach, otoczone własnymi odchodami. Było wyraźnie widać, że nikt tam nie sprzątał do dłuższego czasu. Ponadto część zwierząt wykazywała objawy problemów z biodrami i miednicą, inne zaś były aż zanadto wychudzone, czy poranione. Wydać było, że nikt o nie nie dba i są pozostawione same sobie.

Setkę psów zabrano z posiadłości „hodowcy”. Prokuratura przygotowuje w stosunku do właściciela akt oskarżenia.

Trauma na całe życie

Pies to bardzo ufne zwierzę, które bezgranicznie wierzy człowiekowi. Czworonogi z Deventer zachowywały się jednak odmiennie. Zamiast szczekania czy merdania ogonem. na widok służb uciekały w kąt klatek, usiłowały się chować jedne za drugimi, czy też w panice kładły się na ziemi z podkulonym ogonem i całe się trzęsły, niektóre nawet sikały pod siebie ze strachu. Wszystko to pokazuje, że w ich pieskim życiu największą krzywdę nie wyrządziły im klatki czy ciasne boksy, ale człowiek. Wszystko to spowodowało podjęcie natychmiastowej decyzji o ewakuowaniu psów i oddaniu ich pod czujną opiekę weterynarzy i towarzystwa opieki nad zwierzętami. Pomimo problemów z transportem i zachowania zwierząt, nie dały sobie założyć smyczy, uciekały, kładły się i zapierały. Z „hodowli” udało się zabrać 100 psiaków, wśród nich labradory, jack russelle, czy psy pasterskie. Po badaniach weterynaryjnych okazało się, że wiele psów jest nie tylko niedożywionych i odwodnionych, ale również zarażonych różnymi pasożytami.

Odnowić zaufanie

Obecnie psy są pod czują opieką specjalistów, leczone i odpowiednio odżywiane. Rany szybko się zabliźnią i psy wrócą do pełnej sprawności. Niestety odzyskanie wiary i zaufania do człowieka może potrwać nawet miesiącami. Dlatego tak ważne jest teraz, by zamiast trafić do schronisk zwierzęta te odnalazły ciepły kochający dom, w którym przekonają się, że człowiek to nie tylko zło.