Dobry złodziej, ale jednak złodziej

Opisywana tu sytuacja mogłaby z powodzeniem nadawać się na scenariusz komedii kryminalnej. Nie jest to jednak wymysł scenarzysty, a historia, którą napisało samo życie, życie 4-letniego brzdąca z Arnhem, który okazał się być lunatykiem.

Złodziejski żywot

Życie złodzieja obfituje w różne historie. Nie jest to normalna praca więc i sytuacje, które podczas „roboty” się zdarzają, zwykle nie należą do normalnych. Tak też było, gdy rabusie w październiku ubiegłego roku natrafili na ulicy na lunatykujące dziecko. Brzdącem tym był czterolatek, który wyszedł z domu około 6 rano. Na dworze było ciemno i zimno, siąpił deszcz, a malec w samej tylko piżamce lunatykując, wybrał się do przedszkola. Śpiącego chłopca na drodze spotkali dwaj mężczyźni. Wiedząc doskonale, iż z dzieckiem jest ewidentnie coś nie tak i nie ma prawa go tu być w takim stanie i o tej porze, postanowili go odprowadzić do domu.

 

Dobry złodziej...

Mężczyźni zdecydowali się zaryzykować i w trosce o dobro dziecka zabrać małego podróżnika z powrotem do rodziców. Jak zeznali przed sądem opiekunowie, 4-latek obudził ich we własnej sypialni, opowiedział o tym jak śniło mu się, że idzie do przedszkola, potem się obudził, był na ulicy i dwóch panów zabrało go przestraszonego z powrotem do domu. Rodzicom wszystko to początkowo wydawało się tylko złym snem,  wkrótce jednak zobaczyli, iż ich dziecko jest całe mokre. Na dworze zaś padał deszcz. Nie był to więc sen. Para postanowiła zejść na dół zobaczyć, czy może dwójka, która uratowała malca, jeszcze gdzieś jest przed domem.

...ale złodziej

Mężczyzn jednak nie było. Okazało się bowiem, iż dobry uczynek dla pary rabusiów wiązał się z bardzo łatwym łupem. Mężczyźni założyli bowiem, iż lunatykujące dziecko nie zamknęło drzwi do swojego domu. Mieli rację. Jak się okazało, malec dotarł z włamywaczami do domu, ale ci nie pozwolili mu od razu wejść do środka. Kazali mu jeszcze chwilę poczekać, tak by oni mogli zabrać portfele, kluczyki do samochodu jak i samo auto oraz parę innych kosztowności. Gdy przestępcy zdobyli już co chcieli, malec mógł opowiedzieć o swojej eskapadzie rodzicom.

 

Na wokandzie

Złodzieje zostali złapani po tym jak rodzice zadzwonili na policję, a ta namierzyła skradziony pojazd. Mężczyźni, we wręcz filmowym stylu, wyskoczyli z jadącego samochodu i wtoczyli się do rowu. Liczyli zapewne, iż policja pojedzie za autem. To jednak również chwilę dalej wylądowało w rowie. Rabusiów więc szybko ujęto.
Prokuratura domaga się dla jednego z oskarżonych 14 miesięcy pozbawienia wolności i odszkodowania dla dziecka i jego rodziców. (Sprawa drugiego złodziejaszka została czasowo odroczona). Wszystko dlatego, iż malec, gdy zrozumiał co zaszło, bardzo to przeżył. Od dłuższego czasu jest przybity tym, co się stało. Możliwe, iż będzie musiał skorzystać z pomocy psychologów.