Ministrowie karcą Króla za spoufalanie się z ludem

Król nie jest autorem mowy tronowej

Ustępujący Minister Sprawiedliwości i Minister Opieki Medycznej zwrócili się do Króla Willema-Alexandra. Politycy karcą go za jego niedawne dokonania. Władca Królestwa Niderlandów zbyt mocno spoufalił się z własnym ludem. Król miał uścisnąć dłoń przypadkowemu przechodniowi w Hadze, a także rozmawiając z poddanymi, nie utrzymywał wymaganego 1,5-metrowego dystansu.

Pomarańczowa ulica

Do całego zdarzenia doszło w czwartek na Marktweg, ulicy ogłoszonej najpiękniejszą "pomarańczową" ulicą w Holandii. Wygrała ona akcję organizowaną przez jedną z niderlandzkich rozgłośni radiowych i sieć budowlaną na najlepiej przystrojoną ulicę z racji odbywających się Mistrzostw Europy w piłce nożnej. Lokalne społeczności miały przystroić swoje domy i obejścia, by pokazać, jak kibicują „pomarańczowym lwom”.  Organizatorzy liczyli się z dużym odzewem, ale mieszkańcy Marktweg po prostu przeszli samych siebie.

Wizyta Króla

W czwartek na najbardziej pomarańczowej ulicy w Holandii zjawił się Król, by podziwiać kunszt tamtejszym mieszkańców i spotkać się z najwierniejszymi kibicami „pomarańczowych”. Podczas tej wizyty monarcha uścisnął dłoń jednemu z przechodniów. Oprócz tego podczas rozmów z mieszkańcami Król nie przestrzegał obowiązkowego dystansu 1,5 metra. Nagranie z tego incydentu trafiło do sieci i rozeszło się więc wirusowo. W efekcie wielu Holendrów zaczęło zastanawiać się, czy Króla nie obowiązują panujące w kraju standardy.

Wszyscy są równi

Nie trzeba było więc długo czekać na reakcję rządu. Minister sprawiedliwości podkreślił, iż w Królestwie Niderlandów wszyscy są równi wobec prawa. Nie ma żadnych wyjątków, nawet dla rodziny królewskiej. Podobnie wskazuje również minister odpowiedzialny za opiekę medyczną.  W sprawie nie chciał się wypowiadać minister zdrowia. Hugo de Jonge stwierdza, iż nie widział nagrań, wskazuje jednak, iż ważne jest, by ludzie trzymali dystans. Także inni członkowie gabinetu w mniejszym lub większym stopniu wytknęli władcy niewłaściwe zachowanie, krytykując spoufalanie się ze swym „ludem”.

Naprawdę?

Burmistrz Hagi, Jan van Zanen, wskazuje, że wszyscy starali się trzymać dystans, ale z racji tłumów było to wyjątkowo trudne.  Samorządowiec, towarzyszący Królowi podczas wizyty wskazywał, iż wszystko było dobrze zaplanowane, odbyły się nawet próby całej wizyty. Nie przewidziano jednak, iż pojawi się aż tylu ludzi, którzy chcieli zobaczyć Króla.

Podobne zdanie mają również winni całego zamieszania mieszkańcy Markweg. Uważają oni, iż wszystko to zostało sztucznie rozbuchane przez media. Ich zdaniem nie można winić Króla. To bowiem nie byli statyści, tylko prawdziwi ludzie. Każdy chciał przywitać się z Królem. Każdy chciał, by uścisnął mu rękę. Były to wielkie pozytywne emocje, za które nie można nikogo ganić.

Wpadka

To nie pierwsza „koronowa wpadka”. Rok temu holenderskie media dosłownie „zjadły” rodzinę królewską, gdy ta zdecydowała się na kilkudniowy wyjazd wakacyjny do Grecji. Ludzie uważali, że monarcha zostawił swój naród. Presja była tak duża, iż władca musiał wracać w trybie natychmiastowym do ojczyzny.