Dalsze śledztwo w sprawie dźgniętego nożem Polaka

Polak ledwo przeżył spotkanie z byłą dziewczyną w Holandii

Pomimo upływu prawie 4 miesięcy, holenderska policja nadal nie kończy śledztwa w sprawie dźgnięcia nożem Polaka, które miało miejsce 5 stycznia 2019 roku w parku wakacyjnym Vlugtenburg w 's-Gravenzande.


Styczniowe wydarzenia

5 stycznia, około godziny 22 funkcjonariusze policji zostali poinformowani o tym, iż ktoś został pchnięty nożem na terenie parku wakacyjnego Vlugtenburg na Het Louwtje, w 's-Gravenzande. Gdy funkcjonariusze przybyli na miejsce wraz ze służbami ratunkowymi, odnaleźli tam dwóch Polaków. 33-latek miał poważne rany cięte brzucha i głowy, dlatego oprócz karetek pogotowania w akcji brał udział również helikopter lotniczego pogotowia ratunkowego. Zabrał on rannego do szpitala. Drugi mężczyzna 25-latek, będący już od samego początku podejrzanym w tej sprawie, został tylko lekko ranny. Po zawiezieniu go pod eskortą policyjną do szpitala, gdzie został opatrzony i zbadany, trafił na komisariat by złożyć zeznania.
W tym samym czasie mundurowi pionu dochodzeniowego ogrodzili dokładnie miejsce zdarzenia i przystąpili do zbierania dowodów. Rozpoczęte śledztwo trwa do dziś.

Zabójstwo czy samoobrona? Kryminalni nadal badają sprawę, a Polak pozostaje w areszcie.

Śledztwo i oskarżenia

Holenderska prokuratura bardzo szybko oskarżyła młodszego z mężczyzn o próbę zabójstwa. W czwartek 18 kwietnia, oskarżony Przemysław P. pojawił się w sądzie na postępowaniu przygotowawczym. Powtórzył tam po raz kolejny, że jego działania były próbą obrony siebie i swojej dziewczyny przed 33-latkiem. Jego celem nie była więc chęć pozbawienia życia napastnika.

Dowody zbrodni

Jak mówi obrońca oskarżonego, za jego wersją przemawiają dowody. W domku-przyczepie, w której mieszkali, jak i na narzędziu zbrodni zabezpieczono wiele odcisków palców. Wśród nich na nożu znaleźć można ślady obu mężczyzn, co potwierdzałoby wersję oskarżonego. Dla sądu i prokuratury są to jednak zbyt słabe poszlaki. Dlatego też wymiar sprawiedliwości postanowił kontynuować dochodzenia, tak by można było wykluczyć lub potwierdzić słowa zatrzymanego.

Pozostanie w więzieniu

W sytuacji wskazującej, iż cały proces może się przeciągnąć, obrońcy apelowali do sądu o złagodzenie środka zapobiegawczego jakim jest areszt. Swoją decyzję argumentowali tym, że nie można przetrzymywać kogoś, kto broni swojego życia i bliskich. Sąd odrzucił jednak ten wniosek wskazując, iż zagrożenie wysokością kary jest zbyt duże. W momencie wypuszczenia go z aresztu mógłby on próbować uciec z kraju, a na to nie można pozwolić.