Czterokrotne dożywocie dla 3 Rosjan i Ukraińca

Holenderka uciekła z dziećmi do Polski, czy nasz kraj ją wyda?

Tak jak pisaliśmy na początku tygodnia, wczoraj niderlandzka prokuratura zakończyła przedstawiać akt oskarżenia wobec trzech Rosjan i jednego Ukraińca w związku z zestrzeleniem samolotu MH17 w lipcu 2014 roku. Prokurator za śmierć 298 osób na pokładzie zażądał najcięższej możliwej kary przewidzianej w niderlandzkim systemie karnym – dożywocia.

Morderstwo

Prokurator prowadzący sprawę nie miał żadnych wątpliwości. Podczas posiedzenia sądu wskazał, iż akt ten można zakwalifikować jako 298-krotne morderstwo. W efekcie nie może on domagać się innej kary jak dożywocia dla oskarżonych.

 

Nikt się nie przyznaje

W wyniku incydentu, w którym zginęło 196 obywateli Holandii, czterech oskarżonych zostało zaocznie postawionych przed niderlandzkim sądem. Z grupy tej tylko jeden człowiek jest reprezentowany przez prawnika. Pozostała trójka uznała, iż nie jest to konieczne. Nie ma się niestety czemu dziwić. Szansę, iż ludzie ci trafią do więzienia, są praktycznie równe zeru. Ani bowiem Rosjanie, ani przedstawiciele zbuntowanych, separatystycznych obszarów Ukrainy nie zamierzają wydać podejrzanych, stronie holenderskiej.

 

Nielegalna wojna

Proces ten wskazał na jeszcze jedną kwestię. Dzięki niemu holenderski wymiar sprawiedliwości oficjalnie potwierdził, iż ukraińscy separatyści prowadzą nielegalną walkę na Ukrainie. Nie można więc ich uważać za żołnierzy, a za zwykłych przestępców. W efekcie zestrzelenie potraktowano jak morderstwo, skutek niedozwolonego użycia przemocy, a nie jak zbrodnię wojenną. To zaś paradoksalnie może mieć w późniejszym czasie negatywny wpływ na ściganie podejrzanych. Zbrodnie wojenne się bowiem nie przedawniają. Morderstwa już tak.
Z drugiej strony, z racji potraktowania tego jako zwykłe zabójstwo, linia obrony wskazująca na to, iż wedle sprawców miał być to samolot wojskowy, nie ma znaczenia.

 

To nie oni nacisnęli guzik

Jak wskazuje prokuratura, nikt z nich fizycznie nie nacisnął na guzik odpowiadający za odpalenie rakiety. To jednak nie zwalnia ich od odpowiedzialności. To bowiem oni mieli stać za ściągnięciem systemu przeciwlotniczego na Ukrainę i wydaniem pozwolenia do otwarcia ognia. Z przechwyconych bowiem rozmów telefonicznych wynika, iż cała czwórka odegrała ważną rolę w zestrzeleniu tej maszyny. „Każdy, kto później organizuje, ułatwia i z radością omawia przestępstwo, ponosi odpowiedzialność karną za to przestępstwo” – powiedział prokurator.

 

Po przedstawieniu aktu oskarżenia proces został wstrzymany. Kolejne posiedzenie sądu w tej sprawie odbędzie się w marcu. Wtedy swoje stanowisko zajmie obrona, która otrzymała czas do ustosunkowania się do zarzutów prokuratora.

 

Źródło: Nu.nl