Chaos na dworcu w Eindhoven. Podróżnych przywitała czerń
Wielu pasażerów w środę musiało zdać się na przeczucie lub intuicję, gdy przybyło na dworzec kolejowy w Eindhoven. Podróżnych powitała bowiem czerń. Czerń na dworcowych wyświetlaczach. Pociągi kursowały normalnie. Skąd jednak jakiś skład odjeżdżał i ile czasu do owego odjazdu pozostało było już zagadką.
Dworzec kolejowy w Eindhoven nie należy do małych. Codziennie odjeżdżają z niego tysiące osób udających się do pracy, szkoły czy po prostu jadących w inny rejon Holandii lub nawet Europy. W pewnym momencie na stacji doszło jednak do poważnej awarii. Ta sama w sobie nie doprowadziła do wstrzymania kursowania pociągów. Sprawiła jednak, iż wielu pasażerów nerwowo biegało od peronu do peronu.
Awaria
Co się dokładnie stało? Na dworcu przestały działać wyświetlacze. Na pierwszy rzut oka może to nie wydawać się problemem. To prawda, jeśli mamy małą stację, gdzie jest jeden peron i odjeżdżają dwa pociągi na godzinę. W przypadku jednak jednego z największych miast w Holandii, gdzie co chwilę przyjeżdżają i odjeżdżają pociągi krajowe oraz międzynarodowe, sprawa zaczyna dość mocno się komplikować. Nie wiadomo bowiem, gdzie stoi dany pociąg.
Zagadka
Pasażerowie musieli więc rozwiązać tę zagadkę najszybciej, jak tylko mogli. Jeśli bowiem nie udało im się zrobić tego na czas, pozostawało im tylko podziwiać oddalający się skład, do którego mieli wsiąść. Nie pomagało nawet przyzwyczajenie. Pociągi bowiem nie zawsze odjeżdżają z tych peronów, na które są zwykle podstawiane. W tej kwestii też standardowe plakaty z rozpiską okazywały się niezbyt pomocne, były jednak dość dobrym punktem wyjścia.
Aplikacja
Ratunkiem dla Holendrów była kolejowa aplikacja na smartfony. Ten niewielki pogram, nie tylko pozwala na zakup biletu, ale również monitoruje rozkład w czasie rzeczywistym. Pasażerowie mogli więc sprawdzić w nim godzinę odjazdu pociągu i peron. Było jednak małe ale. Ową apkę trzeba było mieć.
Obcokrajowcy
To zaś sprawiało, iż w najgorszej sytuacji na dworcu znaleźli się obcokrajowcy, zagraniczni turyści. Ludzie ci nie posiadają bowiem zwykle lokalnych aplikacji komunikacyjny. Po drugie często nie rozumieją języka niderlandzkiego, a czasem też angielskiego, przez który wypowiadane są co jakiś czas dworcowe komunikaty. Również wspomniane plakaty z rozkładem jazdy nie były dla nich zbyt pomocne. Eindhoven jako stacja węzłowa sprawia, iż plakat ten sam w sobie jest zagadką i trzeba poświęcić naprawdę sporo czasu i uwagi, by odnaleźć tam swoje połączenie.
Chaos
W efekcie, jak wspominał na Pan Krzysztof, który poinformował nas o całym zdarzeniu i wysłał zamieszczone w materiale zdjęcia, na dworcu wśród niektórych ludzi było widać panikę. „Spotkałem Ukrainkę z dwójką dzieci. Podeszła do mnie, bo słyszała, że rozmawiałem z żoną po polsku i zapytała, gdzie ma iść, by jechać w kierunku Rotterdamu. Bo ona nic nie rozumie”. Nasz czytelnik wskazał, iż tylko dzięki nauce rosyjskiego w podstawówce i podobieństwu naszych języków udało mu się jakoś pomóc kobiecie, bo ta jak się okazało, nie znała też angielskiego. Zostałaby więc na dworcu bez szans na ratunek.
Gdy czytają Państwo ten artykuł awaria nadal twa. Nie wiadomo kiedy zostanie usunięta.
Źródło: informacje od czytelnika