Bomba pod holenderskim kościołem?

Pechowy bomber, czyli człowiek pochodnia

Od niedzielnego poranka do późnego popołudnia trwało policyjne śledztwo związane z podejrzanym ładunkiem przed drzwiami kościoła Sint Vitus w Hilversum. Podejrzewano, iż pozostawiona tam walizka może zawierać duże ilości materiałów wybuchowych.

Walizka

W niedzielę, około godziny 10:45, po informacjach od świadków policja przybyła na placyk przed kościołem Sint Vitus w Hilversum. Wszystko z powodu czarnej walizki, która stała bez nadzoru przed drzwiami kościoła. Taki stan rzeczy wielu lokalnym mieszkańcom skojarzył się z możliwością ewentualnego zamachu terrorystycznego. Atak na Chrześcijan wychodzących z kościoła wykonany za pośrednictwem ładunku wybuchowego obudowanego setkami gwoździ, kawałków szkła czy metalu byłby doskonałym ukazaniem, iż Państwo Islamskie nadal walczy, a jego bojownicy przenoszą świętą wojnę na ulice europejskich miast i miasteczek.

Bomba podłożona przez islamskich terrorystów pod holenderskim kościołem, a może...

Środki bezpieczeństwa

Najprawdopodobniej podobnie myśleli również przybywający na miejsce funkcjonariusze. Służby zamknęły dla postronnych cały teren. Odwołano niedzielną mszę, a na miejscu zjawili się saperzy. W powietrze wzbił się również policyjny śmigłowiec, którego zadaniem była obserwacja terenu z dużej wysokości i meldowanie o wszelkich podejrzanych ruchach na okolicznych dachach, balkonach czy uliczkach. Nieoficjalnie wiadomo, iż początkowo planowano nawet ewakuację pobliskiego hotelu, rzecznik prasowy policji nie potwierdza jednak tych informacji.

 

Świątynia w ogniu

O realności zagrożenia świadczyły choćby materiały dostępne od początku sierpnia w internecie. Państwo islamskie opublikowało materiał, który przedstawiał strzelistą wieżę Sint Vitus w płomieniach opatrzoną tekstem „Przyszliśmy cię zabić”. Funkcjonariusze jednak podczas badania całej sprawy nie łączyli znaleziska z nagraniem krążącym w sieci.

 

Wielkie nic

Około godziny 14 było już po wszystkim, a policja otwarła kordon bezpieczeństwa dla mieszkańców. Wszystko dzięki saperom, których praca zaowocowała odkryciem, iż czarna walizka jest kompletnie pusta. Brak w niej zarówno ładunku wybuchowego, jak i typowych dla tego typu sprzętu ubrań i ręczników. Obecnie funkcjonariusze prowadzą dochodzenie w spawie znalezionego bagażu. Proszą wszystkich mogących znać pochodzenie tego przedmiotu, by zgłaszali się na policję.

 

Do całej sprawy z dużym dystansem podchodzi lokalny kapłan. Duchowny musiał, po znalezieniu podejrzanego ładunku wyprowadzić wiernych z kościoła przez tylne drzwi oraz anulować mszę o godzinie 11. Według opiekuna świątyni walizka to był zwykły przypadek i najpewniej jakaś pozostałość po nocnym życiu mieszkańców miasta. Jego zdaniem również, płonący kościół to tylko zbieg okoliczności. Kapłan uważa, że terroryści chcieli ogólnie zastraszyć wierzących, a jego świątynia po prostu im się spodobała i pasowała do płomieni. Nie ma wiec realnego zagrożenia zamachem w Hilversum.