Berlin przez 30 lat oddawał dzieci pedofilom

Eksperyment Kentlera – coś ,co wydaje się być niesmacznym żartem, okazało się rzeczywistością. Władze Berlina przez trzy dekady CELOWO oddawały bezdomne dzieci pod opiekę pedofilom. Wszystko w ramach eksperymentu przeprowadzanego przez seksuologa Helmuta Kentlera.

To nie koszmar to rzeczywistość

Nie często piszemy o Republice Federalnej Niemiec, ale ta sprawa wymaga nagłośnienia. Coś, co mogło się bowiem wydawać pomysłem szalonego naukowca lub koszmarem sennym, stało się rzeczywistością w Berlinie. Rzeczywistością usankcjonowaną przez tamtejsze władze i wykonywaną przez nie z iście niemiecką precyzją. Miasto działało bowiem przez wiele lat zgodnie z założeniami projektu Helmuta Kentlera. Seksuolog uważał bowiem, iż kontakty seksualne między dziećmi i dorosłymi, czyli pedofilia, nie są szkodliwe. Z tego też względu stworzył on w stolicy projekt, mechanizm mający potwierdzić jego teorię.

 

Z ulicy do pedofila

Miasto miało zabierać bezdomne dzieci z ulic lub wychowywane w rodzinach patologicznych i oddawać je pod opiekę rodzinom zastępczym. „Rodzinom” trzeba wziąć tu jednak w dość duży cudzysłów. Wszystko dlatego, iż wedle projektu seksuologa małoletni trafiali do samotnych rodziców, którzy to mieli już na swoim koncie wyroki za przestępstwa seksualne względem nieletnich.

 

Wszyscy są zadowoleni

Wszystko opierało się o założenia z zamierzchłej epoki, wręcz z nazistowskich standardów. Ulice stolicy będą czyste, zniknie problem bezdomnych dzieci. Nie będzie się również słyszeć o patologii w domach. Sąsiedzi nie będą zgłaszać przemocy. Domy dziecka nie będą przepełnione. Wszyscy będą więc zadowoleni. Urząd ds. Dzieci i Młodzieży (Jugendamt), przymknie zaś oko na to co dzieje się w domach nowych rodziców. Wykorzystywanie małoletnich przez pedofilów będzie niewielką ceną za ład społeczny. Ba, Kentler przekonał urzędników, że dzięki temu pedofile mogą liczyć na społeczną integrację.

 

Dekady traumy i cierpienia

Domy zastępcze, czy w tym wypadku domy kaźni, istniały od końca lat 60. W XX wieku do 2003 roku. Wszystko było sprawnie umocowane w prawie. Koncepcję seksuologa zatwierdził senat i okręgowe Jugendamty. Wszystko działało z niemiecką dokładnością i precyzją. Nikt nie zadawał pytań. Nikt nie zastanawiał się, dlaczego dzieci trafiają do samotnych mężczyzn.

 

Badania

Sprawa wyszła na jaw dopiero kilka lat temu. Wtedy to milczenie przerwały dwie ofiary takich „zastępczych tatusiów”. Sytuację początkowo zbagatelizowano. Myślano bowiem, że są to odosobnione przypadki. Sprawą zajął się jednak Uniwersytet w Hildesheim, który rozpoczął gruntowną analizę akt oraz rozpoczął serię wywiadów z często dorosłymi już mieszkańcami tych domów. Okazało się, iż Kentler doskonale wiedział, co się dzieje między opiekunem a dzieckiem. Wiedział, że ofiary są wykorzystywane. Był bowiem w stałym kontakcie z dziećmi i oprawcami.

 

Niewinny

Seksuolog przez całe swoje życie nie został postawiony w stan oskarżenia. Gdy pojawiały się jakieś informacje o gwałtach, zwykle były one już przedawnione i sądy umarzały sprawę. Zarówno więc pedofile, jak i sam pomysłodawca uniknęli kary. Oprócz tego ofiary tego brutalnego eksperymentu nie dostały nigdy ani feniga, ani centa odszkodowania.

Dokumenty pokazują również inne równie niepokojące rzeczy. Jugendamty, których podstawowym celem jest ochrona małoletnich, nie tylko ignorowały doniesienia o możliwości wykorzystania seksualnego nieletnich. Często stawały nawet w obronie pedofila. Miało to miejsce nie tylko na poziomie lokalnym, ale również okręgowym.

 

Berlińska senator ds. młodzieży i dzieci Sandra Scheeres uważa, iż informacje, podane między innymi przez Frankfurter Allgemeine Zeitung, napawają przerażeniem i zgrozą. Nie wiadomo jednak na chwilę obecną, czy władza rozpocznie jakiekolwiek dochodzenie w tej sprawie i czy wypłaci zadośćuczynienie ofiarom.