Będzie łatwiej o mieszkanie w stolicy Holandii
Władze Amsterdamu chcą pomóc ludziom starających się o własne mieszkania. Zamiast jednak budować nowe domy, zdecydowano się zmienić przepisy tak, by uderzyć w agencje wynajmu, paraliżując ich standardowe, monopolistyczne działania na rynku mieszkaniowym.
Samorządowcy w stolicy zdecydowali się wprowadzić w życie nowe przepisy, które zakażą wynajmowania nieruchomości przez 4 lata po zakupie, jeśli ta miała wartość poniżej 512 tysięcy euro. Jak wskazują bowiem władze stolicy, czas skończyć z patologiczną sytuacją, podczas której rodziny z dziećmi chcące kupić dom/mieszkania nie mogły tego zrobić. Za każdym razem byli bowiem przebijani przez firmy z branży nieruchomości, które skupowały każde wolne „M” w stolicy, by potem móc na nim zarabiać, wynajmując je za niebotyczne kwoty.
Chroniczny brak mieszkań
W Amsterdamie, jak w każdej innej części Królestwa Niderlandów, są problemy ze znalezieniem mieszkania. Nieliczne projekty developerskie, które oddawane są do użytku, znajdują się praktycznie poza zasięgiem zwykłych mieszkańców. Czemu? Mało kto dysponuje pół milionem euro w gotówce. By więc kupić mieszkanie „holenderski Kowalski”, musi wziąć kredyt hipoteczny i spłacać go latami. Z drugiej strony jest firma z branży nieruchomości, która oferuje za ten sam lokal developerowi szybki przelew pełnej kwoty zaraz po podpisaniu umowy. Nie ma się więc czemu dziwić, iż deweloper wybierze jednorazową płatność. Dzięki temu agencja nieruchomości skupuje znaczną część lokali na rynku, by następnie wystawić je na wynajem na rynku wtórnym. Wiedząc zaś, iż lokalna społeczność nie ma alternatywy: albo ich mieszkania, albo żadne, mogą windować ceny najmu, jak chcą. I tak znajdą się chętni. Dzięki wysokim czynszom agencje zyskują środki na zakup kolejnych mieszkań i koło się zamyka.
Samorząd w stolicy zmienia przepisy, tak by uderzyć w agencje wynajmu mieszkań i pomóc zwykłym holendrom w zakupie własnego "M".
Działania władz
Obecnie projekt ustawy zakładający zakaz wynajmu mieszkań w cenie poniżej 512 tysięcy jest już procedowany przez lokalnych radnych. Stołeczni politycy, wiedząc z jak tragiczną sytuacją mają do czynienia, są zgodni, iż trzeba przeciwstawić się tej patologii. W radzie jest wiec konsensus, który zapewnia, iż projekt zostanie przegłosowany bez większych problemów.
Dwukrotny wzrost cen
512 tysięcy euro to cena „standardowego” domu w stolicy. Cena, jaką jest w stanie dać za własne M mieszkaniec Holandii. Dlatego też tylko do tej kwoty obowiązuje zakaz. Drogie apartamenty nadal mogą być od razu wykupywane przez pośredników. W ich przypadku bowiem nie ma aż takiego popytu jak na zwykłe mieszkania. Ów popyt widać zaś w cenach. Między innymi dzięki temu, iż mieszkania cały czas znajdują nabywców, głównie za sprawą agencji nieruchomości, developerzy również podnoszą ich ceny. W ciągu ostatniej dekady ceny domów w stolicy wzrosły bowiem dwukrotnie. Popyt przewyższa bowiem podaż, a gdy mowa o dachu nad głową ludzie są w stanie zapłacić naprawdę dużo by mieć gdzie mieszkać, czy to na własność, czy to na wynajem. Nie mają bowiem innego wyjścia, jeśli chcą żyć „na swoim”.