4 lata za śmiertelne wideo – strzały w Amsterdamie

Prokurator w mowie końcowej zażądał 4 lat pozbawienia wolności dla mężczyzny, który podczas kręcenia klipu wideo zastrzelił swojego przyjaciela. Całemu tragicznemu zajściu towarzyszyły narkotyki i alkohol.

Tragiczne nagranie

Żądanie prokuratora dotyczy wydarzeń z 27 stycznia tego roku. Wtedy to 22-letni Frank Y. odwiedził dom swojej dziewczyny i jej przyjaciółki Amsterdam Zuidoost. Wieczór w grupie młodych ludzi upływał pod znakiem dobrej zabawy. Y. pił wino i whisky, zapalił też skręta i sięgnął po ketaminę. Następnie para wraz z innymi znajomymi poszła do domu ofiary, by tam dalej, jak zwykle, się bawić lub wspólnie obejrzeć jakiś film. Tego feralnego wieczoru zmienili jednak nieco koncepcję. Zamiast oglądać, postanowili samemu nagrać materiał wideo.

 

Film akcji

Reżyserem nagrania miała być właśnie ofiara. Początkowo wszystko szło dobrze. Młodzi ludzie kupili nawet do swojego materiału prawdziwą broń. Czemu prawdziwą? Jak zeznał oskarżony, chodziło o to, by ta dobrze prezentowała się na nagraniu, a holenderskie, zabawkowe pistolety są aż za bardzo... zabawkowe.

 

Strzały

Oskarżony zeznał podczas procesu, iż kilkukrotnie sprawdzał tego feralnego wieczoru, czy w broni nie ma kul. To potwierdzałyby nagrania, na części z nich widać jak siedzący na ławie oskarżonych 22-latek przykłada sobie broń do głowy, pociąga za spust, ale całkowicie bez konsekwencji.

Jakiś czas później podobny, bezkarny strzał został wymierzony w reżysera. Wszystko wśród śmiechów i chichów będącej pod wpływem narkotyków i alkoholu grupy. Zamiast jednak głuchego dźwięku iglicy w komorze nabojowej, słychać było huk wystrzału, a reżyser padł na ziemię. Ktoś musiał naładować broń, a w oparach alkoholu i dymie trawy zapomniał powiedzieć o tym strzelcowi, być może zrobił to nawet sam strzelec. Tego nie ustalono.

 

Akt oskarżenia

Przybyłemu na miejscu pogotowiu nie udało się uratować ofiary. Ta zmarła. W efekcie prokuratura stwierdziła, iż Y. nie działał celowo. Zaznaczyła jednak, iż 22-latek musi zostać ukarany za zgon kolegi. Nie zrobił bowiem nic, by zniwelować ryzyko śmierci, nie sprawdził zawartości bębna przed strzałem. Ponadto oskarżyciel wskazuje na nielegalne posiadanie broni, od czego nie można wyłgać się alkoholem, czy dobrą zabawą. Ta była bowiem kupiona świadomie, w określonym celu. W efekcie prokurator domaga się 4 lat pozbawienia wolności dla Y.

Obrońca domaga się uniewinnienia. Nie chodzi tu o to, iż 22-latek nie pociągnął za spust, ale o to, iż był pewny, że bęben jest pusty, nie można więc mówić o akceptowalnym przez oskarżonego zagrożeniu ewentualną śmiercią. W takiej sytuacji rok spędzony w areszcie przedprocesowym jest już wystarczającą karą dla mężczyzny.

Wyrok w tej sprawie sąd wyda 22 kwietnia.