Znamy przyczynę wypadku kolarza w Tour de Pologne

Wielu holenderskich kibiców kolarstwa bardzo przeżyło śmierć Bjorga Lambrechta z grupy Lotto Soudal. Pomimo iż sportowiec startował pod belgijską flagą, to jednak wspólnota językowa sprawiła, że był to czołowy news w holenderskich serwisach sportowych. Dziś już wiemy, co było przyczyną śmierci kolarza.

Tragiczne wydarzenia

Do śmiertelnego wypadku podczas tegorocznego Tour de Pologne doszło 5 sierpnia. Wtedy to, na III etapie wyścigu w miejscowości Bełk 22-letni kolarz Bjorg Lambrecht, nagle zjechał na pobocze i w rowie uderzył w betonową rurę przepustu. Pomimo tego, że kolarz miał na sobie kask, doznał bardzo poważnych obrażeń. Ucierpiała nie tylko głowa, ale również wątroba. Wszystko to doprowadziło do tego, iż pomimo natychmiastowej pomocy służb medycznych, kolarz zmarł.

Wraz ze smutkiem z powodu utraty zawodnika pojawiło się pytanie, co się stało.

Śledztwo

Sprawą tragicznego wypadku zajęła się prokuratura w Rybniku. Jako że kolarz jechał w peletonie, śledztwo prowadzono sprawie spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Uważano bowiem, iż podczas walki mogło dojść do jakiegoś nieczystego zagrania. Niektórzy spekulowali, że młody zawodnik mógł zostać popchnięty lub ktoś z innych sportowców w ferworze walki zajechał mu drogę a nawet celowo wywiózł na pobocze. Jedyne co praktycznie już na samym początku wykluczono to kwestie związane ze stanem zdrowia sportowca, ponieważ każdy z zawodników przed startem w tak poważnej imprezie przechodzi rzetelne badania lekarskie.

 

Międzynarodowa opinia publiczna

Sprawa prowadzona przez rybnickich prokuratorów szybko zdobyła rozgłos w światowym światku kolarskim. Wydarzenia, które mogły być spowodowane przez innego zawodnika, elektryzowały kolarzy i fanów tej dyscypliny sportu. Wszyscy czekali więc na jak najszybszy oficjalny raport, a i być może na zarzuty oraz aresztowania kolarzy. Tak się jednak nie stało.

 

Zeznania

Momentem przełomowym w sprawie były zeznanie dwóch sportowców jadących w peletonie bezpośrednio za 22-latkiem. Zawodnicy Team Emirates powiedzieli przed polskimi śledczymi, iż całej sytuacji winny jest przypadek. Mężczyźni widzieli bowiem, jak w ferworze walki Bjorg Lambrecht najechał na tak zwane „kocie oczko”. Odblask montowany na drodze, który w nocy ma oddzielać pasy ruchu lub wskazywać krawędź drogi. Ten niewielki, bo wysoki zaledwie na dwa centymetry i szeroki na 10 centymetrów element miał sprawić, że kolarz stracił panowanie nad rowerem. Zawodnikowi Lotto-Soudal miało odbić kierownicę w bok, kierując jego jednoślad bezpośrednio na pobocze, do feralnego rowu.

 

Zeznania te raczej definitywnie kończą sprawę. Zanim jednak pojawi się oficjalny raport, prokuratura chce jeszcze przesłuchać lekarza wyścigu i dyrektora Tour de Pologne. Wątpliwe jest, by jednak któryś z nich usłyszał jakiekolwiek zarzuty choćby z racji tego, iż nie usunięto z dróg odblasków, czy nie ogrodzono pobocza.