Zmiany w holenderskim prawie jazdy e-furgonetki
Mamy nie najlepsze wieści dla wszystkich, którzy w pracy w Holandii poruszają się vanami. Od 1 października zmieniają się przepisy. Ich nowe brzmienie może sprawić, iż nasi rodacy, jak i rodowici Holendrzy z dnia na dzień stracą uprawnienia do kierowania tego typu pojazdami.
Jak to możliwe? Od pierwszego października każdy, kto kupi elektrycznego vana nie będzie mógł nim jeździć jeśli ma tylko kategorię B, a masa całkowita pojazdu przekracza 3,5 tony. Wszystko to brzmi na pierwszy rzut oka dość dziwnie. Kategoria B bowiem właśnie uprawnia do poruszania się pojazdami o masie do 3,5 tony. Gdzie więc jest tu coś nowego i zaskakującego?. W Niderlandach właśnie do października obowiązywało rządowe zwolnienie dotyczące tego typu pojazdów, które niejako zamrażało przepis wagowy.
Ciche, ekologiczne i…
Dostawcze samochody elektryczne to doskonałe rozwiązanie w miastach. Są ciche, pakowne, jeździ się nimi tak samo jak zwykłymi pojazdami, są też ekologiczne. Gdy firma ma jeszcze baterie słoneczne i ładuje z nich te auta, można wręcz powiedzieć, iż pojazdy nie zatruwają środowiska i jeżdżą praktycznie za darmo. Jest tylko jeden problem.
Ciężkie
Jest nim waga. Elektryczny van, identyczny z klasycznym spalinowym dostawczakiem, jest od niego cięższy. Nie mówimy tu o różnicy 10 czy 50 kilo. Baterie w takim pojeździe mogą sprawić, iż jego waga wzrasta nawet o 400 kilogramów. I tu zaczyna robić się problem.
Kategoria
Przepisy mówią jasno, kierowca posiadający kategorię B w prawie jazdy może jeździć samochodem nieprzekraczającym masy całkowitej 3,5 tony. To zaś dość mocno ograniczało ładowność vanów. Gdy ekologicznym dostawczakiem jechał ktoś z kategorią B, mógł załadować do niego o blisko pół tony mniej niż gdyby jechał autem ze zwykłym silnikiem. To zaś, jak łatwo można było się domyśleć, odstraszało przedsiębiorców. Mało kto mógł bowiem pozwolić sobie na to, by zatrudnić w firmie kierowcę z kat C.
Przepisy
Problem ten przewidział jednak ustawodawca i wprowadził "nadwagę". Rząd zmienił przepisy i wprowadził drobną zmianę dotyczącą dostawczych aut elektrycznych. W ich przypadku maksymalna masa całkowita dla kierowcy z prawem jazdy kat. B wynosiła 4250 kg. Wszystko po to, by zrekompensować nawet najcięższą baterię. Pojawił się jednak drobny kłopot.
Koniec
Przepisy te obowiązują tylko do końca roku i to tylko tych, którzy już mają taki pojazd. Po tym czasie jeśli policja dopadnie kogoś jadącego takim elektrycznym vanem ważącym ponad 3,5 tony, z kategorią B, wlepi mu mandat.
W przypadku aut zakupiony 1 października i później przepisy o zwiększonej masie już nie obowiązują. Ich kierowcy mogą wiec dostać mandat już za kilka dni.
Zmiany
Jak więc łatwo się domyśleć sytuacja ta nie podoba się przedsiębiorcom. Głową kręcą też ekolodzy. Ci bowiem wskazują, iż takie problemy to strzał w stopę elektryfikacji transportu. Nagle okazuje się bowiem, iż praktycznie z dnia na dzień pracodawca musi uziemić flotę i wysłać kierowców na drogie szkolenia na kat. C.
Rząd więc powinien coś z tym zrobić i faktycznie robił. Gabinet pracował nad nowymi przepisami. Plany te upadły jednak z upadkiem gabinetu. Wszystko zostało wstrzymane i kierowcy dostawczaków zostali na lodzie.
Źródło: AD.nl