„Zmartwychwstały” Hiszpan odnaleziony w Holandii

„A gdyby tak rzucić wszystko i jechać w Bieszczady?” Pewien Hiszpan wpadł na podobny pomysł, zamiast jednak tego pięknego regionu Polski wybrał Holandię. Zanim to jednak zrobił, musiał skończyć ze swoim dotychczasowym życiem i to dosłownie.

Tragiczny wypadek

Hiszpan zatrzymał się, wraz ze swoją siostrą i szwagrem pod koniec listopada, w hotelu w Roses na Costa Brava. Rodzina miała spędzić tam wspólnie trochę czasu i nurkować. 30 listopada kobieta zadzwoniła na policję, że wypłynęła z bratem nurkować, ale ten nie wynurzył się ponownie na powierzchnię. Wiadomość od Hiszpanki postawiła na nogi tamtejsze służby ratownicze. W trwającej ponad tydzień akcji poszukiwawczo-ratowniczej brały udział dziesiątki nurków, jak i specjalne roboty przystosowane do badania morskiego dna. Ciała mężczyzny jednak nie znaleziono.

Funkcjonariuszy dziwiło, że Hiszpan zszedł pod wodę pomimo dość mocno wzburzonego morza i jego słabego doświadczenia nurkowego. Służby uznały jednak, iż była to zwykła lekkomyślność, którą mężczyzna przypłacił życiem.

 

Za oceanem

Gdy poszukiwania nie przyniosły skutku rodzina, uznanego za zmarłego mężczyzny udała się do Stanów Zjednoczonych. Wszystko dlatego, że nurek miał podwójne obywatelstwo hiszpańskie i amerykańskie. To właśnie w Stanach denat wykupił jakiś czas temu cztery polisy na życie, które to miały być teraz wypłacone jego bliskim. Ubezpieczyciele nie byli jednak przekonani co do wypadku. Wynajęli więc prywatnego detektywa, który miał zbadać sprawę. Śledczy odkrył, że Hiszpan w chwili swojej „śmierci” miał mieć poważne kłopoty finansowe. Niemniej jednak detektywowi nie udało się namierzyć mężczyzny, więc praktycznie wszystko wskazywało na to, iż pochłonęła go woda.

"Zmartwychwstanie"

Sytuacja zmieniła się diametralnie, gdy okazało się, iż mężczyzna „zmartwychwstał”, jak podała w sobotę holenderska policja. Człowiek posługujący się danymi zaginionego i uznany za zmarłego zameldował się na odprawie celnej w Schiphol. Holenderscy celnicy powiadomili natychmiast hiszpańską policję, iż najprawdopodobniej doszło do „zmartwychwstawania”. To zaś sprawiło, iż hiszpańska prokuratura w Figueres wydała międzynarodowy nakaz aresztowania. Człowiek ten podejrzewany jest o liczne oszustwa i wyłudzenia ogromnych środków finansowych z polis na życie.

W rezultacie Hiszpan, zamiast cieszyć się pięknem Holandii, wylądował w tamtejszym areszcie i czeka na ekstradycję do Katalonii.