Zioło na wynos- czyli nowy pomysł władz Amsterdamu

Zakaz sprzedaży marihuany turystom w stolicy

Władze stolicy Królestwa Niderlandów chcą walczyć z niedogodnościami związanymi ze sprzedażą narkotyków w coffeeshopach. Samorządowcy nie chcą jednak zamykać tych lokali, a zmienić model sprzedaży, który będzie promował zakupy na wynos. Czy więc z czasem doczekamy się narkotykowych drive thru?

W południowo-zachodniej części stolicy władze zdecydowały się uruchomić nowy coffeeshop. Lokal ten różni się od innych tego typu miejsc na mapie miasta. Tym, co go wyróżnia, nie jest jednak tylko i wyłącznie lokalizacja. Również wnętrze nie przypomina tych, jakie można spotkać w turystycznych dzielnicach Amsterdamu. W środku nie ma ani ławek, ani krzeseł, zapomnieć można też o wygodnych kanapach. W środku nie ma nic, co pozwoliłoby na wygodną konsumpcję zakupionego towaru. Co jest zamiast tego? Parking na kilka samochodów przed lokalem z zastrzeżeniem, iż można tam stać 10 minut.
Co to oznacza? Iż jest to coffeeshop na wynos. Masz wybrać, kupić, zapłacić, wyjść i rozweselacza użyć w domu.

 

Coffeeshopy sprzedające tylko na wynos. W Amsterdamie rusza testowy projekt nowego podejścia do tego typu punktów usługowych. 

 

Relokacja

Otwarty od 8 listopada lokal pod nazwą „Best Friends” to nie zwykły coffeeshop z nieco innym pomysłem na siebie. To część pilotażowego planu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, który ma na celu opracowanie skutecznych środków przeciwdziałania niedogodnościom powodowanym przez kawiarnie, takim jak ruch uliczny i hałas. Nie da się bowiem ukryć, iż miejsca tego typu nie są mile widziane w sąsiedztwie, ponieważ ich goście często stają się dość problematyczni. Ciągłe hałasy i tłok pod oknami sprawia zaś, iż miasto dostaje dziesiątki skarg i próśb o interwencję.
Oprócz tego umieszczenie lokalu w tym miejscu ma uderzyć w nielegalną sprzedaż narkotyków. Miejscowe władze liczą, iż konsumenci mając w okolicy dostęp do legalnego towaru, przestaną korzystać z usług tamtejszych dilerów. To zaś miałoby pomóc w ograniczeniu dochodów tamtejszego półświatka, a także sprawić, iż władze miałyby większą kontrolę nad tym co i ile zażywają tamtejsi mieszkańcy.

Pierwsze wrażenie

Po pierwszych kilkunastu dniach działalności pomysł wydaje się, iż przypadł do gustu nie tylko mieszkańcom, ale i właścicielowi, który wyprowadził się z centrum. Tym pierwszym pasuje to, iż mają lokal po drodze do lub z pracy, nie muszą jechać do centrum, szukać parkingu. Wszystko jest na miejscu i w przystępnej cenie. Właściciel wskazuje zaś na to, iż nie musi męczyć się z klientami pod wpływem, jest więc zawsze czysto i spokojnie. Nieoficjalnie wiadomo również, iż czynsz jest mniejszy niż w centrum miasta. Co zaś z klientami? Również na nich nie można ponoć narzekać. Owszem może zabrakło turystów. Ich lukę wypełniają jednak Holendrzy, których można już dziennie liczyć w setkach.

 

Plany na przyszłość

Jeśli więc pilotażowy projekt coffeeshopów bez miejsc siedzących ulokowany poza ścisłym centrum spełni swoją rolę, być może już niedługo takie punkty pojawią się w każdej dzielnicy. Może również z czasem miejsca te będą dostępne całodobowo i będzie można w nich kupić narkotyk tak samo łatwo jak kanapkę w lokalu drive thru, spod znaku złotego M.