Zguba na stacji benzynowej

Zguba na stacji benzynowej

Stres, pośpiech, załatwianie kilku rzeczy naraz powodują, iż człowiek potrafi być bardzo mocno roztargniony. W roztargnieniu tym czasem można zapomnieć o różnych rzeczach. Pół biedy, jeśli nie zabierzemy z domu parasola lub rękawiczek. Gorzej, gdy zapomnimy o dziecku, a to właśnie przydarzyło się pewnej Holenderce a jednej z niemieckich stacji benzynowych.

Zabiegana mieszkanka Królestwa Niderlandów w sobotni poranek przypadkowo pozostawiła swojego 10-letniego syna na niemieckiej stacji benzynowej, nieopodal Frankfurtu. Kobieta nie zorientowała się natychmiast o swojej zgubie. Dopiero po kilku godzinach odebrała swoją pociechę. Miało to miejsce po tym, jak funkcjonariusze skontaktowali się z nią za pośrednictwem ciotki chłopca.

 

W sobotni poranek funkcjonariusze niemieckiej policji otrzymali dość dziwne zgłoszenie. Świadkowie informowali o tym, iż na stacji benzynowej przy autostradzie A3 w Wiesbaden spaceruje samotny chłopiec. Początkowo wydawało się, iż rodzice może zaparkowali gdzieś dalej albo 10-latek poszedł się przejść, rozprostować kości po podróży. Czas jednak mijał, przy chłopcu nikogo nie było widać, co wzbudziło niepokój i doprowadziło do wykręcenia przez bojących się o dziecko numeru ratunkowego.

 

Dziecko na stacji

Gdy policjanci przyjechali na miejsce, faktycznie spotkali 10-latka. Nie umieli się z nim jednak porozumieć. Malec nie mówił po niemiecku. Na szczęście na stacji pojawiła się holenderska rodzina, która znała język Goethego. To dzięki jej pośrednictwu policjanci dowiedzieli się, co się stało z dzieckiem. Jechało ono ze swoją matką. Ta w pewnym momencie wjechała na stację, by zatankować. Gdy wlewała paliwo do baku, syn poszedł skorzystać z toalety. Po powrocie z niej auta i mamy już nie było. Ta odjechała.

 

Poszukiwania matki

Dzięki policjantom dziecko było już bezpieczne. Oficerowie musieli jednak znaleźć matkę. To, co przekazał 10-latek, pozwoliło na ustalenie adresu domowego. Następnie policjanci poprosili holenderskich kolegów po fachu, by ci skontaktowali się z rodziną malca. W ten sposób udało im się namierzyć ciotkę dziecka. Ta zaś przekazała im numer telefonu do roztargnionej matki.

 

Znów razem

Po telefonie od policjantów roztargniona rodzicielka natychmiast zawróciła i udała się na wskazany przez stróżów prawa komisariat, gdzie przewieziono dziecko. Matka i syn spotkali się w sumie po trzech godzinach.

 

Sankcje

Jak wskazuje policja, to co się stało, nie było celowym działaniem kobiety. Pośpiech i roztargnienie spowodowały, iż ta nie zobaczyła, że 10-latek wysiadł z auta. Nie wiadomo więc, czy kobiecie zostaną postawione jakieś zarzuty. Z jednej strony bowiem nie było w tym złej woli, wszystko też skończyło się happy-endem. Mimo to jednak pozostawienie chłopca samego naraziło go na niebezpieczeństwo, a to daje pole do działania prokuratorowi.

 

 

Źródło:  Nu.nl