Zderzenie samolotów na lotnisku w Schiphol

42 odwołane loty z Schiphol

We wtorek na holenderskim lotnisku Schiphol doszło do kolizji maszyny należącej do linii Easyjet z samolotem Boeing 737-800 w barwach KLM. Na szczęście nikt nie zginął.

Jak podają władze lotniska i zaangażowane w wydarzenie firmy przewozowe, maszyna linii Easyjet zderzyła się z samolotem KLM. Incydent wydarzył się podczas kołowania z miejsca parkingowego. Obie jednostki zostały uszkodzone. Na szczęście nikt nie zginął. Nie ma również informacji o rannych.

 

Wedle danych, jakie przekazał rzecznik lotniska, kolizja miała miejsce podczas tak zwanego pushbacku, czyli procedurze, w której samolot pasażerski wypycha się  z parkingu na drogę kołowania lub odwrotnie. Maszyna jest wtedy prowadzona przez pojazd służb lotniskowych i nie porusza się na własnych silnikach.

Kolizja rejsowych samolotów na lotnisku w Schiphol ewakuowano pasażerów obydwu maszyn. Nikt nie został ranny.

Uziemione maszyny

Niska prędkość kołowania po płycie lotniska sprawiła, iż szkody w obu samolotach są minimalne. Niemniej jednak, jak podkreślają obie linie lotnicze, bezpieczeństwo pasażerów jest najważniejsze. Dlatego też, pomimo ledwie delikatnych przerysowań na poszyciach obu płatowców, wszystkich pasażerów ewakuowano, a maszyny uziemiono do czasu przeprowadzenia stosownych kontroli. Podróżni trafili więc ponownie do terminalu, gdzie czekali na podstawienie nowych samolotów. Pechowcami okazali się wczasowicze lecący porannym lotem KML do Madrytu oraz ludzie, którzy kupili bilet na lot Easyjet do Gatwick.

 

Poszukiwanie przyczyny

Pomimo tak niegroźnego incydentu, który można by porównać ze zwykłą „obcierką” parkingową, służby bezpieczeństwa ruchu lotniczego wszczęły całą procedurę mającą na celu poznanie przyczyn kolizji. Policjanci rozpoczęli śledztwo. Kilkanaście minut po kolizji badaniu alkomatem poddano pilotów samolotów, kontrolera ruchu na lotnisku oraz całą obsługę naziemną zajmującą się wtedy dwoma uczestniczącymi w incydencie maszynami. Obecnie trwają zaś dokładne przesłuchania personelu i ustalanie historii zdarzeń, mówiących, kiedy gdzie i jaka maszyna wykonywała konkretny manewr. Na dokładny raport będzie trzeba poczekać kilka dni.

 

Przeludnienie

Część holenderskich ekspertów lotniczych nazywa wczorajszą kolizję przypadkiem, który mógł zdarzyć się każdemu. Uważają, że był to najprawdopodobniej błąd ludzki, chwila nieuwagi, zapomnienia się. Niemniej jednak zwracają uwagę na inny problem. Zdaniem wielu takie incydenty będą coraz częstsze. Wszystko dlatego, że Schiphol stale zwiększa przepustowość. Maszyn jest więc coraz więcej, jest coraz ciaśniej i pracownikom coraz trudniej zapanować na chaosem. Jeśli więc nie rozbuduje się lotniska lub ciężaru ruchu nie przejmą okoliczne porty, sytuacje tego typu będą się powtarzać.