Zdemolowali polski sklep w Roosendaal

Sprzedawcy polskiego sklepu stróżami moralności

Obsługa polskiego supermarketu w Roosendaal zaalarmowała policję w sobotni wieczór. Z dość niezrozumiałego wezwania wynikało, iż sklep stał się ofiarą napaści. Na miejsce natychmiast wysłano kilka jednostek policji. Gdy te jednak przybyły na miejsce stało się jasne, iż w lokalu doszło do zupełnie innego zajścia.

W sobotni wieczór około godziny 21:30, dyżurny otrzymał informację o napadzie, wtargnięciu do sklepu z polskimi produktami dwóch albo trzech mężczyzn. Na miejsce wysłano natychmiast policję, która nie posiadając informacji, czy napastnicy mają ze sobą broń, weszła do lokalu w kamizelkach kuloodpornych.
Gdy oficerowie przybyli do sklepu, stało się jasne, iż prawie na pewno nie był to napad rabunkowy. Sklep wyglądał jak pobojowisko. Wszędzie było widać duże uszkodzenia. Po sprawcach nie było jednak śladu.

 

Monitoring

Co więc się stało? Czyżby ktoś chciał celowo zdemolować sklep? Czyżby konkurencja? Złodzieje, którzy chcą zdobyć pieniądze, nie niszczą bowiem wnętrza. Im zależy na czasie. Wejść, zastraszyć obsługę, zabrać pieniądze i uciec, a nie niszczyć połowy lokalu. Jaki mogli mieć motyw sprawców dokonujących takich zniszczeń? By to ustalić, policjanci zdecydowali się przejrzeć sklepowy monitoring. Ten mógł bowiem zarejestrować szczegóły pozwalające na ujęcie wandali.

 

Konflikt

Nagrania ujawniły, iż sklep był najprawdopodobniej przypadkową ofiarą. Na klatkach filmu było bowiem widać trójkę mężczyzn. Jeden z nich uciekał, dwóch pozostałych go goniło. Uciekinier postanowił wbiec do polskiego supermarketu. Mężczyzna być może liczył, iż uda mu się ukryć, iż goniący go nie zobaczą, że zniknął w sklepie. Tak się jednak nie stało. Biegnący za nim duet również wszedł do sklepu. Kilka sekund później doszło do konfrontacji między trójką mężczyzn. Walka trwała tylko chwilę, była jednak wyjątkowo intensywna. To właśnie w jej trakcie mocno ucierpiało wnętrze sklepu. Po chwili szarpaniny cała trójka wybiegła na zewnątrz, znikając z oczu kamer.

 

Wielkie sprzątanie

Nagranie pokazało, iż sklep z polskimi produktami po prostu miał pecha i stał się areną męskiej sprzeczki. Zanim jednak policja pozwoliła posprzątać obsłudze, sama zdecydowała się rozejrzeć po pozostałościach awantury. Funkcjonariusze liczyli bowiem, iż być może podczas przepychanki któryś z nieproszonych gości zgubił coś, co pozwoli ich zidentyfikować. Chwila poszukiwać pozwoliła odnaleźć czapkę jednego z nich, ale nie była ona najważniejsza. Oficerowie znaleźli również portfel, w którym był dowód osobisty.

 

Do odbioru

Oficerowie zabrali te dowody rzeczowe. W mediach zaś przekazali, iż czekają one do odbioru na komendzie. Policja na chwilę obecną jeszcze nie prowadzi działań w tej sprawie. Liczy, iż właściciel dokumentu i portfela sam dobrowolnie zgłosi się do stróżów prawa, by odebrać swoje rzeczy, a przy okazji uregulować rachunek strat, jaki spowodowali w sklepie.

Źródło:  Ad.nl