Auto uderza w drzewo, giną dzieci

Polak ofiarą wypadku w Lemelerveld

W sobotę doszło do tragicznego wypadku na Oude Bredasebaan, w Chaam. W przydrożne drzewo z dużą prędkością wbił się samochód osobowy. W efekcie takiego członowego zderzenia śmierć poniosło dwoje dzieci. Jedno w wieku czterech lat, drugie niespełna roku. Kierująca samochodem kobieta i trzecie małe dziecko zostały ranne.

Do wypadku doszło w sobotę około godziny 16:50. Świadkowie wezwali natychmiast na miejsce służby ratunkowe. Ludzie ci jednak zauważyli tylko i wyłącznie rozbity pojazd. Nie widzieli samego momentu wypadku. Nie byli w stanie powiedzieć, co się stało.

 

Akcja ratunkowa

Służby ratunkowe, oprócz karetek pogotowia, skierowały w rejon zdarzenia dwa śmigłowce. Gdy medycy przybyli na miejsce rozpoczęła się akcja ratunkowa. Pogotowie przez długi czas reanimowało czteroletnie dziecko, niestety działania te nie przyniosły żadnego rezultatu. W bardzo ciężkim stanie było również niespełna roczny maluch. Niemowlę zostało w trybie pilnym przetransportowane do szpitala. Tam lekarze długo walczyli o jego życie. O godzinie 22:45 niestety jednak musieli się poddać. Nie udało się go uratować. W nieco lepszym stanie jest trzecie 5-letnie dziecko i matka całej trójki, oboje jednak wymagali hospitalizacji.

 

Sercem z rodziną

Wypadek wstrząsnął lokalną społecznością. Jan Brenninkmeijer, burmistrz gminy Alphen-Chaam, wyraził głębokie współczucie rodzinie ofiar. „Moje myśli są z matką, drugim dzieckiem i ich rodziną” pisze w mediach społecznościowych. „Słowa zawsze zawodzą. Staram się dzielić smutek, ale to też nie usuwa bólu po stracie. Mam szczerą nadzieję, że mama i drugie dziecko wkrótce wyzdrowieją i otrzymają dużo wsparcia w przepracowywaniu strasznego dramatu, który im się przytrafił. Jestem im bliski w myślach. To niewiele, ale przynajmniej możemy to zrobić my mieszkańcy Alphen-Chaam” – pisze na FB samorządowiec.  Wyrazy współczucia wysyła również policja, która zapewnia, iż będzie wyjątkowo delikatna. Oficerowie muszą bowiem przeprowadzić śledztwo. Doszło do wypadku ze skutkiem śmiertelnym, za który kobieta może stanąć przed sądem, odpowiadając za śmierć swoich dzieci.

Co się stało?

Co stało się na Oude Bredasebaan? Gdy powstawał ten materiał, dobę po wypadku, policja nie znała odpowiedzi na to pytanie. Na miejscu przez wiele godzin pracował zespół ds. wypadków drogowych. Nie znalazł on jednak żadnych odpowiedzi. Wykluczono jedynie udział innych pojazdów. Na miejscu nie było bowiem żadnych śladów kolizji z innym samochodem.
Możliwe więc, iż kobieta zasnęła za kierownicą, wpadła w poślizg lub na drogę wybiegło jakieś zwierzę, które starała się ominąć. Mogło ją nawet oślepić słońce. Bez przesłuchania kobiety śledztwo raczej nie posunie się do przodu.

 

Drzewa

Już teraz można jednak powiedzieć, iż dzieci kobiety by żyły, gdyby nie przydrożne drzewo. Te bowiem rosło raptem kilkadziesiąt centymetrów od skraju jezdni. Gruby pień nie dał zaś żadnych szans pasażerom.

Kwestia przydrożnych drzew, podobnie jak kanałów od wielu lat budzi dużo emocji w Holandii. Wielu kierowców uważa, iż miejsca te, gdzie występują drzewa lub kanały powinny być odgrodzone barierami energochłonnymi. Co roku bowiem doprowadzają one do wielu tragedii w krainie tulipanów. Jeśli jednak z kanałami, z racji na samą strukturę kraju, nie da się nic zrobić, tak drzewa te można by łatwo i szybko wyciąć. Wiele z nich bowiem sadzonych było jeszcze przy drogach dziesiątki lat temu, by dawać cień jadącym wozami rolnikom. Teraz zaś, gdy zarówno natężenie ruchu i prędkość poruszania się znacznie wzrosły stanowią one, jak niestety widać, zabójcze zagrożenie.

Źródło:  Ad.nl