Zbyt drogi tani pracownik migrujący

stawka godzinowa

Nasz rodak w Królestwie Niderlandów to niejako definicja taniej siły roboczej. Polacy pracują w wielu branżach za stawki, za które Holender nie kiwnąłby palcem, nawet w dobie kryzysu. Pomimo tego czasem dla niektórych przedsiębiorstw nadal jesteśmy zbyt drodzy i niektórzy decydują się na działania, których celem jest nic innego jak jeszcze większe obcięcie naszych dochodów.

Dobry rok

Niedawno do naszej redakcji napisała czytelniczka, która opowiedziała swoją historię dotyczącą pracy w centrum dystrybucyjnym dla jednej z dużych popularnych sieci supermarketów w Holandii. W tego typu miejscach zwykle pracy nie brakuje. Paradoksalnie kryzys związany z pandemią sprawił nawet, iż jest jej więcej niż zwykle. Dzieje się tak z kilku powodów. Po pierwsze branża gastronomiczna została zamknięta, więc wielu ludzi, zamiast jeść „na mieście” zaczęło gotować w domu. Po drugie nadal część Holendrów uważa, iż sytuacja w kraju może szybko się zmienić, przez co dokonują nieco większych zakupów, by mieć na zapas. Nie można zapominać też o nudzie. Brak możliwości wyjścia do kina, teatru czy choćby na piwo ze znajomymi sprawia, iż niektórzy odkrywają nowe hobby takie jak cukiernictwo czy gotowanie.  Wszystko to doprowadziło do tego, iż supermarkety zakończyły miniony rok wyraźnie na plus i wiele wskazuje na to, że również 2021 będzie dla nich rokiem „urodzaju”.

W takiej sytuacji mogłoby się wydawać, iż pracownicy powinni liczyć na podwyżki. Jeśli bowiem sieć zarabia więcej to i pracownikom powinno coś skapnąć. To prawda, wielu sprzedawców w supermarketach otrzymało podwyżki lub premie. Sytuacja ta nie dotyczy jednak centrów dystrybucyjnych. Tam rzeczywistość wygląda inaczej. Jak? Dość powiedzieć, iż Polacy stają się zbyt drodzy, przez to należy się ich pozbyć.

12 euro

Informacje te przekazuje nam nasza rodaczka, która doświadczyła takiej sytuacji w centrum dystrybucji na własnej skórze. Pewnego dnia ona i inni Polacy otrzymali informacje o rozwiązaniu umów ze wszystkimi, których stawki godzinowe przekraczają 12 euro. Decyzja ta przyszła z góry i uderzyła migrantów niczym grom z jasnego nieba. Jak wskazuje czytelniczka, nikt do nich nie przyszedł. Nikt nie chciał z nimi rozmawiać. Postawiono ich po prostu przed faktem dokonanym.

 

Zysk ponad wszystko

Czemu tak się stało? W grę wchodzi najprawdopodobniej coś, co można nazwać psuciem rynku pracownika. Supermarket, w swoim centrum dystrybucji, jak każda inna firma kieruje się chęcią zysku i minimalizowania kosztów. Jeśli więc sieci udało znaleźć się agencję, która oferuje tańszych pracowników czemu, by nie skorzystać z takiej oferty. Warto bowiem zauważyć, iż wypowiedzenia dostali tylko ci, którzy zarabiali powyżej określonej kwoty (12 euro za godzinę). Okazuje się więc, iż są ludzie, którzy zechcą wykonać tę pracę taniej. Czy równie dobrze, jak doświadczona i efektywna załoga? Na to pytanie centrum dystrybucyjne dopiero będzie musiało znaleźć odpowiedź.

Holenderskie A, B, C

Polacy wskazują, iż czują się jak śmieci. Uczucie złości i zażenowania całą sytuacją łączy się ze strachem o jutro. Umowy o pracę w Holandii dzielą się bowiem na trzy typy A, B i C. Pracowników na umowie typu A czekało zwolnienie z dnia na dzień. Szczęściem w nieszczęściu w przypadku ludzi na tych pierwszych umowach, zarabiających powyżej 12 euro, praktycznie nie było. Pracownikom w fazie B agencja nie przedłużyła po prostu umowy. Po wykonaniu kontraktu, ludzi tych czeka powrót do ojczyzny i szukanie nowego zatrudnienia.
Teoretycznie w najlepszej sytuacji są pracownicy na umowie typu C. Oni bowiem dysponując pakietem praw nabytych, nie stracą pracy, zostaną przeniesieni do innej firmy.

 

Proste oszczędności

Nawet jednak pracownicy w fazie C nie mogą spać spokojnie. Jak wspomina nasza czytelniczka. Agencja pracy zapewni im zatrudnienie. Problem jednak w tym, iż podczas takich przenosin agencja ma prawo obciąć im 10% stawki godzinowej. Oznacza to, iż to, co przez nierzadko wiele miesięcy udało im się wywalczyć ciężką pracą, pójdzie w zapomnienie. Ponadto taka przeprowadzka często oznacza również gorsze warunki pracy, w tym, np. dłuższe, dalsze dojazdy.

 

Teoria spiskowa czy prawo rynku?

To nie pierwszy taki przypadek, w którym firmy nagłe pozbywają się Polaków z racji na ich zbyt wysokie koszty pracy. Niektórzy wskazują nawet, iż jest to celowy zabieg, który ma za zadanie utrzymanie dochodów naszych rodaków w Holandii na stałym, niskim poziomie. W sytuacji, gdy te bowiem zaczynają rosnąć, wystarczy ich zwolnić, dzięki czemu części kadry nie trzeba płacić, a na ich miejsce przyjdą nowi, tańsi, z mniejszym stażem. Pracownikom na umowach typu C można zaś dzięki przenosinom skutecznie obciąć wynagrodzenie o kilka, a czasem nawet kilkanaście procent (w zależności od zapisów umowy). Jeśli zaś ludzie ci nie godzą się na takie rozwiązanie, zawsze mogą odejść. Nikt ich w firmie przecież nie zatrzymuje. Wiadomo bowiem, że polski pracownik jest dobry nie tylko dlatego, iż sumiennie wykonuje swoje obowiązki, ale dlatego, że jest tańszy niż konkurencja.