Zapadł wyrok dla zabójców Batmana

Sąd w Hadze wydał wyrok w sprawie pary, która skazała na powolną śmierć w męczarniach swojego pupila – pit bulla Batmana. Zabójstwem psa, którego zwłoki odnaleziono 24 czerwca żyła cała Holandia.

Batmana, psa rasy pit bull odkryła para spacerowiczów w Wilhelminapark w Rijswijk. Zwierzę było już martwe co najmniej od kilku dni. Jego ciało ruszało się już od ilości robaków, które rozpoczęły żerowanie na martwym zwierzęciu.

Martwy pies nie wzbudziłby takiego smutku i gniewu znalazców, gdyby nie to, iż był on przywiązany do drzewa. To zaś oznaczało tylko jedno. Ktoś celowo zostawił go w lesie, skazując na długą i bolesną śmierć z głodu i pragnienia.

Znalazcy zwłok po powrocie do domu umieścili w sieci zdjęcie zdechłego psiaka wraz z opisem makabrycznego znaleziska i pytaniem, jakim trzeba być zwyrodnialcem, by zrobić coś takiego. Post po publikacji w mediach społecznościowych zaczął żyć własnym życiem. Tysiące udostępnień, setki komentarzy. W mieszkańcach regionu zapanowała złość połączona z chęcią znalezienia sprawców tego bestialskiego czynu i postawienia ich przed sądem. Obywatelskie śledztwo dało bardzo pozytywne efekty. Już parę dni po opublikowaniu wiadomości ludzie dowiedzieli się, iż psiak wabił się Batman, a do lokalnej policji i prokuratury zgłosili się ludzie informujący o podejrzeniu popełnienia przestępstwa i podający dokładny adres ostatnich właścicieli czworonoga. Dzięki temu do drzwi 24-latka i 22-latki z Rijswijk zapukała policja.

 

Proces

Podczas procesu właściciel psa początkowo uporczywie twierdził, że sprzedał zwierzę za pośrednictwem Marktplaats w kwietniu. Niemniej jednak w minioną środę wycofał te zeznania i pod presją dowodów przyznał się do tego co zrobił, przed sądem w Hadze. Oskarżony powiedział, że wraz ze swoją dziewczyną poszli w nocy do Wilhelminapark, by przywiązać psa do drzewa. Zdaniem 24-latka Batman nie miał tam umrzeć, ale umarł. Patrząc zaś na to z perspektywy czasu, sam potwierdził, że jego zachowanie było „bez serca”.

22-latka zeznała, że musieli podjąć taką decyzję, ponieważ zwierzę było agresywne i mogłoby zaatakować inne psy. Kiedyś puszczone wolno miało ponoć wdać się w pogoń za królikiem i wrócić z zakrwawionym pyskiem. Postanowili więc przywiązać psa licząc, iż ktoś go znajdzie. Problem jednak w tym, że przywiązali go 15 metrów od ścieżki, gdzie nikt go nie mógł znaleźć. Zwierzę skonało.

 

Wyrok

Sąd po zapoznaniu się ze sprawą skazał mężczyznę na 100 godzin prac społecznych, a kobietę na 80 godzin. Ponadto oboje dostali również dwutygodniowy wyrok więzienia w zawieszeniu. Oprócz tego sąd zabronił im posiadania zwierząt przez dwa lata. Kara ta pokrywa się w dużej mierze z tym, czego domagał się prokurator. Wątpliwe jest więc, by oskarżenie wnosiło apelację. Nie wiadomo również, czy wniesie ją obrona. Pewne jest jednak, że dla zgromadzonej na sali sądowej grupy miłośników psów wyrok ten jest zdecydowanie zbyt niski. Ludzie liczyli, że para otrzyma bezwzględną karę więzienia.