Jak toczy się śledztwo w sprawie zabójstwa Polaka?

Holenderski George Floyd? Czy policja zabiła zatrzymanego?

Jakiś czas temu informowaliśmy Państwa o sprawie zabójstwa naszego rodaka w Berkel. Po blisko dwóch miesiącach od tych wydarzeń sprawdzamy, czy wiadomo już kto stoi za śmiercią mężczyzny.

Zmarłego 38-letniego Tadeusza T. znaleziono 8 lipca na kanapie w salonie, w jednym z domków nieopodal szklarni w Berkel. Ofiarę znalazł inny Polak, który wraz z jeszcze kilkunastoma obywatelami znad Wisły mieszkał w tym budynku.

Już wstępne oględziny ciała mogły powiedzieć, że T. zginął z powodu silnej, zabójczej przemocy. 38-latek miał rozbitą czaszkę i leżał na meblu wypoczynkowym w ogromnej kałuży krwi, której już część zdążyła wsiąknąć w tapicerkę.

Dwa miesiące śledztwa, aresztowania, ale przełomu nie widać. 

Całe zdarzenie miało miejsce w domku na AH Verweijweg. Ten nieduży budynek wynajmowany jest przez firmy pośrednictwa pracy i jest wręcz dosłownie wciśnięty między otaczające go szklarnie. Zmarły jednak nie pracował w ogrodnictwie. Miał etat w firmie sprzątającej skrzynie w Bleiswijk, a na AH Verweijweg był zameldowany tymczasowo.

 

Śledztwo

Policja, która przyjechała na miejsce, postanowiła zatrzymać wszystkich pozostałych 13 mieszkańców „apartamentu” do wyjaśnienia. Po przesłuchaniach większość z nich została jednak zwolniona, ponieważ nie znaleziono dowodów, by mieli coś wspólnego ze sprawą. Funkcjonariusze z tej trzynastki aresztowali jedynie jedną osobę. Mężczyznę, który w dzień przed zabójstwem miał pić alkohol z ofiarą. Jakiś czas później śledczy zatrzymali jeszcze jednego mężczyznę, który być może jest zamieszany w sprawę. Jest nim również Polak, 29-letni mieszkaniec Boskoop.

 

Oprócz aresztowań, już po kilku dniach, funkcjonariuszom udało wydobyć się z pobliskiego zbiornika wodnego przedmiot, mogący mieć bardzo duże znaczenie w śledztwie. Najprawdopodobniej w wodach małego stawu nurkowie znaleźli narzędzie zbrodni. Niemniej jednak funkcjonariusze nie zdradzili ani w lipcu żadnych, ani teraz żadnych informacji na ten temat.

 

Dwa miesiące

20 września, przynajmniej z punktu widzenia opinii publicznej, sprawa nie posunęła się zbytnio do przodu. Aresztowani, jak informują prowadzący sprawę funkcjonariusze, nie wnoszą nic nowego do sprawy. Żaden z nich nie przyznał się do zabójstwa, żaden również nie złożył zeznań lub wyjaśnień. Obaj powołali się na tak zwane „prawo do milczenia”. Holenderscy śledczy zapewniają jednak, iż pomimo braku widocznych rezultatów sprawa Tadeusza T., który osierocił w Polsce dwójkę dzieci, stale posuwa się do przodu. Badający morderstwo oficerowie dysponują nowymi poszlakami i wskazówkami, mogącymi w końcu zakończyć postępowanie i postawić przed sądem oskarżonych. Kiedy jednak to nastąpi? Tego policja nie zdradza.