Założenie maseczki albo 95 euro mandatu. Twój wybór

Ponad jedenaście i pół tysiąca mandatów dla Holendrów

Od wczoraj w całej Holandii są obowiązkowe maseczki w  publicznych pomieszczeniach zamkniętych. Istnieją jednak pewne problemy egzekwowaniem tego przepisu. Okazuje się, iż BOA co najmniej przez tydzień nie będzie nakładać mandatów za brak zakrytych ust i nosa. Wszystko z racji kwestii administracyjnych. Policja jednak już wyruszyła na łowy.

Jak 1 grudnia podał przewodniczący holenderskiego BOA Bond Ruud Kuin w programie NPO Radio 1 Spraakmakers, minie jeszcze tydzień albo dwa zanim BOA wystawią pierwszy mandat. Wszystko to z powodu problemów czysto administracyjnych. Każda bowiem grzywna, każdy mandat to pewien kod, zapis administracyjny, który nie został jeszcze ustalony w przypadku nowych przepisów.

Boa i tak, by nie karała

Kierujący BOA wskazuje, iż w pierwszych dniach po wprowadzeniu przepisów funkcjonariusze i tak nie sięgaliby chętnie po bloczki mandatowe. Obostrzenia związane z zakrywaniem nosa i ust wprowadzone zostały, by chronić, a nie wyciągać z ludzi pieniądze. Dlatego też przez pierwsze dni wszystko skupiłoby się na upominaniu i namawianiu do założenia maseczki lub opuszczenia sklepu, urzędu. Dopiero później, gdy ludzie oswoją się z przepisem, będą o nim pamiętać na co dzień, można skupić się na karaniu osób, które łamią go z premedytacją. Już wtorek pokazał bowiem, iż wiele osób nie zakładało maseczki, bo albo zapominało o nowym zarządzeniu lub po prostu nawet o nim nie wiedziało. Praktycznie nikt nie wchodził np. do sklepu z odsłoniętą twarzą z premedytacją, raportuje BOA.

Nie ma ucieczki

To, że BOA przez najbliższych kilka dni nie będzie wydawać mandatu, nie znaczy, iż policja nie może tego robić. Funkcjonariusze tej formacji zapowiadają, iż u nich dopełniono wszystkich kwestii administracyjnych i już 1 grudnia mogą wystawić mandaty w wysokości 95 euro za brak maseczki.

 

Maseczki a odpowiedzialność gospodarza

Nie tylko BOA i policja w Holandii będą odpowiedzialne za egzekwowanie prawa dotyczącego maseczek. Podobny wymóg spadł na właścicieli sklepów czy np. kin. To oni mają bowiem dopilnować, by klienci założyli ten sprzęt ochronny lub opuścili ich lokal. Gdy osoba nie będzie chciała się do tego podporządkować, wtedy gospodarz ma zawiadomić służby mające ukarać opornego.
Czy sklepy i np. teatry będą wymagać tego od swoich klientów? Wydaje się, że tak. Za nieprzestrzeganie obostrzeń koronowych, w tym i tych dotyczących zakrywania nosa i ust lokalowi grozi nawet dwutygodniowe zamknięcie w trybie natychmiastowym. Kara jest więc wysoka.