Zakaz fajerwerków w Niderlandach to już przesądzone

Jedna noc i 8 milionów euro szkód

Niedawno wspominaliśmy, iż część posłów zaproponowała, by zakazać fajerwerków w tym roku. Wszystko po to, by oszczędzić pracy lekarzom, którzy i tak z racji epidemii działają resztką sił. Pomysł ten spotkał się z szerokim poparciem zarówno w ławach poselskich, jak i wśród rządu i jego ministrów. Wiele więc wskazuje, iż tylko dni dzielą nas od całkowitego zakazu sprzedaży fajerwerków.

Całkowity zakaz fajerwerków

W ubiegłym tygodniu GroenLinks wezwało do wprowadzenia tymczasowego zakazu sprzedaży i używania fajerwerków z racji epidemii COVID-19. Jak argumentowały służby, wszystko to związane jest z poważnym przeciążeniem służb ratowniczych. W obecnej sytuacji po prostu niemoralnym byłoby im dokładanie pracy z racji poparzeń czy urwanych kończyn. Tego typu przypadki, każdego roku po samej tylko nocy sylwestrowej, liczone są w setkach. Dlatego pomysł ten natychmiast znalazł ogromne uznanie wśród lekarzy, chirurgów czy ratowników pogotowia.

Swoje wsparcie dla całkowitego zakazu fajerwerków wyraziła również policja. W sylwestrową noc i przez kilka pierwszych dni nowego roku często musi ona borykać się z aktami wandalizmu, opierającymi się na bombach tworzonych z zakupionej pirotechniki.

Z podjęcia tematu przez władze centralne cieszą się także samorządy. Wcześniej wiele miast w tym np. Amsterdam rozważało zakaz sprzedaży i używania sztucznych ogni w tym roku. Prawo to jednak byłoby bardzo wybiórcze. Jego lokalność powodowałaby, iż wystarczyłoby jechać np. do sąsiedniej gminy, by nabyć rakiety. Teraz zaś zakaz obejmie cały kraj.

Koniec problemów formalnych

Zakaz fajerwerków pozwoli również, przynajmniej w teorii, łatwiej karać osoby go łamiące. W Niderlandzkim prawodawstwie występuje bowiem wiele kategorii fajerwerków i do tej pory w przypadku interwencji zawsze była dyskusja czy to są jeszcze „F2”, a może to już „F3” itd. Teraz zakaz ma być jasny i czytelny, dotyczyć każdej pirotechniki. Środki te będą po prostu niedozwolone. Nie będzie miał tu znaczenia wiek ani wielkość ładunku.

 

To jeszcze potrwa

Tak przynajmniej się wydaje. Sami politycy wskazują jednak, iż sytuacja ta jest nieco bardziej skomplikowana, niż można przypuszczać. Chodzi bowiem między innymi o najdrobniejszą pirotechnikę, w tym o zimne ognie, wulkany na tortach, czy tuby, które wystrzeliwują konfetti. Czy one też mają być zakazane?

Drugą kwestią wymagającą ustalenia są odszkodowania dla sprzedawców. Rząd zapowiada, iż nie chce, by biznes ucierpiał wskutek opisywanego tu zakazu. Przepisy mają więc zawierać dokładny system rekompensat dla sprzedawców. Ten zaś nie jest jeszcze w 100% dopracowany. Rząd zapewnia, iż nie dopuści do sytuacji, w której zakaz pojawi się przed przepisami chroniącymi przedsiębiorców. Z tego też względu nowych obostrzeń w dziedzinie pirotechniki będzie można spodziewać się najwcześniej pod koniec listopada.