Zabraknie masek w aptekach?

Sceny z Chin pokazujące wyludnione miasta wywarły duże wrażenie na mieszkańcach Niderlandów. Najnowsze wiadomości z Holandii wskazują, iż pomimo tego, że w krainie tulipanów nie odnotowano jeszcze ani jednego przypadku koronawirusa, to z tamtejszych aptek masowo znikają maseczki na twarz. Popyt jest tak duży, iż powoli zaczyna brakować tego typu środków ochronnych.

Jak informuje rzecznik prasowy Alliance Healthcare odpowiadający za sieć 60 firmowych aptek oraz dostawy do wielu niderlandzkich hurtowni, obecnie maseczki sprzedawane są praktycznie już na linii montażowej. Zamówień jest tyle, że paczki z nimi sprzedaje się, zanim jeszcze zakończy się ich produkcja. Nie ma więc mowy o magazynowaniu, a materiały rozsyła się od razu do sprzedawców.

Ogromny popyt

Sprzedawcy nie mają wątpliwości. Wszystko to z powodu informacji o nowym chińskim wirusie. Gdy na początku roku pojawiły się pierwsze doniesienia z Azji, nic się jeszcze nie działo. Z czasem, gdy coraz to nowe informacje mówiły o możliwości przeniesienia się z człowieka na człowieka i pierwszych przypadkach w Europie, popyt gwałtownie podskoczył.

Co ciekawe maseczki kupują ponoć najczęściej ludzie w dużych miastach oraz azjatyccy turyści. Trudno powiedzieć czemu ci ostatni robią tak duże zapasy. Wiele jednak wskazuje na to, że mieszkańcy Chin czy innych krajów dalekiej Azji przebywający obecnie w Holandii boją się, że gdy wrócą, nie dostaną ich u siebie lub z racji na kryzys ich ceny będą znacznie wyższe niż zwykle.

 

Najnowsze wiadomości z Holandii wskazują, iż popyt na maseczki zwiększył się również w internecie. Jeden z największych internetowych sklepów medycznych w Niderlandach mówi o ponad 50-krotnym wznoście zapytań, o tego typu środek zapobiegawczy. Oprócz tego gwałtownie wzrósł również popyt na mydła bakteriobójcze i żele do dezynfekcji.

 

Nie ma powodów do paniki

Eksperci zapewniają jednak, iż nie ma powodów do paniki. Maseczki cały czas są dostępne i kupić je można nie tylko w aptekach, ale np. również w sklepach budowlanych. Nawet jeśli zaś chwilowo brak ich na półkach, nie ma powodów do paniki. Dostawy są na tyle częste i regularne, iż żaden potrzebujący nie odejdzie z przysłowiowym kwitkiem. Również szpitale i centra zarządzania kryzysowego mają dostateczne ilości tego typu środków. W razie konieczności zachowają więc sprawność działania przez długi czas.

 

Strach

Ogromne zapotrzebowanie na maseczki cieszy producentów. Pokazuje jednak, jak społeczeństwo Niderlandów bardzo boi się możliwej epidemii. Gęstość zaludnienia i mnogość turystów z całego świata powodują bowiem, że przynajmniej w teorii, w miastach takich jak Rotterdam czy Haga ryzyko pojawienia się wirusa jest dość duże. Świadczą choćby o tym ostatnie podejrzenia dotyczące trzech mieszkańców Holandii. Wyniki testów okazały się jednak na szczęście negatywne.